Witaj!

wtorek, 27 maja 2014

Chapitre 10

Przetarłem oczy. Zrzuciłem z siebie koc i rzuciłem go pod telewizor. W ogóle się nie wyspałem...znowu.
          Po wcześniejszej kłótni z Jade, nie odzywaliśmy się do siebie. Ona cały czas siedziała na górze, a ja zostałem na dole. Nie miałem ochoty z nią rozmawiać. W dodatku w mojej głowie, jak katarynka, brzmiał jej głos i ta fraza "A zaczynałam cię lubić", "A zaczynałam cię lubić" i tak w kółko. Nie chciałem do niej iść, żeby jej nie denerwować. Zresztą wiedziałem, że kolejna rozmowa przyniosłaby kolejną kłótnie, a tego nie chciałem. Właśnie! Ona mnie zjechała, po czym to ja czułem się winny. To było okropne.
                I jeszcze ta cała sytuacja z jej pobiciem. Naprawdę przestawało mi się to podobać. Bardzo zastanawiałem się nad tym, czemu nie chciała mi nic wyjaśnić. To wyglądało dziwnie. Albo się czegoś bardzo bała albo było to tak obrzydliwe, że wstydziła się o tym powiedzieć. Brałem pod uwagę tę pierwszą opcję, bo nie sądziłem, że ona byłaby zdolna zrobić coś ohydnego.
                Wstałem z kanapy i poszedłem do kuchni. Chciałem zrobić sobie kawę. Wolałem nie ryzykować i nie schlać się po raz kolejny. Harry-Super-Niania-Styles. Podczas gdy ekspres zaczął pracować, usłyszałem dźwięk mojej komórki. Wziąłem ją w dłoń i ujrzałem, kto do mnie dzwoni. Louis. Co ten człowiek mógł ode mnie chcieć o godzinie 10 w piątek. Normalnie chłopak spał do 14, jak nie później. Dlatego tym bardziej się zdziwiłem.
-Hej Lou-powiedziałem.
-Cześć! Słuchaj Harry, bo ja mam do ciebie pewną...jakby to powiedzieć...sprawę- zaczął niepewnie.
-Wal.
-Ale to nie jest rozmowa na telefon- odparł Louis. Wtedy totalnie się zdziwiłem. Nie była to rozmowa na telefon? -Czy moglibyśmy się dzisiaj u mnie spotkać. Wiem, że jest u ciebie ta dziewczyna, ale to dla mnie ważne- wybełkotał. Mówił wszystko to tak nieśmiale. Jakby się bardzo bał tego spotkania.
Czemu do jasnej cholery, nie zastanowiłem się, dlaczego powiedział "ta dziewczyna" z takim wyrzutem. Czemu?
Jednak wtedy zająłem się tym, że nie mogłem do niego pójść, bo nie miałem zamiaru zostawiać Jade znów samej.
-Okay, tylko wybacz, ale dzisiaj nie za bardzo mogę, ale obiecuję, że jutro do ciebie przyjadę- powiedziałem.
-To dobrze- odparł z entuzjazmem.- Może przyjedziesz na kolację?- Zaskoczyła mnie jego propozycja. Louis zaprosił mnie na kolację? Przecież ten człowiek ledwo potrafi zrobić kanapki, a co dopiero jakąś kolację.
-Nie ma problemu, będziemy z Jade o 19-powiedziałem.
-Nie, bez niej- mruknął. To było zdecydowanie podejrzane. Przecież jak z nim gadałem to wydawało mi się, że ją lubi.
-Dobrze, spokojnie. Będę o 19, bez Jade- obiecałem.
-Wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć. To do zobaczenia, pa- powiedział z zadowoleniem i się rozłączył.
                 Zastanawiałem się czy ich pogrzało. Jade zachowywała się jakby, co najmniej miała okres. Nic jej nie odpowiadało i o wszystko się kłóciła. A no i oczywiście wkopała się w jakieś tarapaty. A Tomlinson? Zaprosił mnie na kolację. Nie byłoby to dziwne gdyby zaprosił mnie i Jade, ale on nie zrobił tego. Chciał żebym przyszedł tylko ja.
            Wyjąłem szklankę spod ekspresu i odwróciłem się w stronę salonu. Zobaczyłem wtedy dziewczynę. Zabrała moją bluzę i założyła krótkie, czarne spodenki. Miał rozpuszczone włosy, które były potargane. Wyglądała słodko. Jade intensywnie się we mnie wpatrywała. Ruszyła nagle i mnie przytuliła. Odłożyłem kawę i również ją objąłem.
-Przepraszam- wyszeptała i zacieśniła uścisk.
-Nie szkodzi, miałaś gorszy dzień. Zdarza się- powiedziałem. Dziewczyna oddaliła się ode mnie i przeczesała włosy.
Spuściła wzrok na moją klatkę piersiową. Podniosła dłoń i delikatnie nią dotknęła jeden z moich tatuaży. Były to dwie jaskółki na obojczykach.
-Śliczny- oznajmiła.
-Dziękuję- powiedziałem. Dziewczyna zaczęła się uważniej przyglądać reszcie.
                Niektóre z nich były mniej albo bardziej trafione. Jedne z nich nawiązywały do czegoś ważnego, a inne zrobiłem, bo po prostu mi się podobały. Inne były związane z bardziej bolesnymi wspomnieniami. Taki był na przykład tatuaż z imieniem mojej mamy. Inne łączyły się z agencją, inne z moją przyjaźnią z Louisem. Miałem ich przeszło 50. Gdybym miał opowiadać o znaczeniu i dziejach każdego z nich zajęłoby mi to spokojnie dwie godziny.
-Dużo ich masz- zauważyła Jade przejeżdżając po linii łodygi paproci, która ledwo wystawała mi zza spodni.
-Ale to chyba dobrze, nie sądzisz?- Zapytałem z uśmiechem. Dziewczyna szybko go odwzajemniła
-Jeśli sądzisz, że oglądanie tatuaży to tylko pretekst, żeby cię obmacać, to się mylisz- odparła Leto.
-Szkoda- parsknąłem. Jade dała mi kuksańca w ramię.
              Podałem jej kawę, kiedy ona usiadła na kanapie.
-Zazwyczaj tego nie piję, ale teraz nie wytrzymam- oznajmiła.
-Czemu?- zapytałem dosiadając się do niej.
-Nie mogłam zasnąć- wyszeptała. Głośno westchnąłem.
-Ja też- dodałem. Jade przetarła oko.
-Harry, jeśli będę potrzebować twojej pomocy na pewno po nią do ciebie przyjdę. Nie należę do osób, które chowają się ze swoimi problemami- powiedziała. Delikatnie objąłem jej ramieniem.
-Jade, ja po prostu się o ciebie martwię. Obiecałem Jaredowi, że się tobą zajmę. Spieprzyłem to z mojej strony, dlatego teraz nie mogę pozwolić, żebyś ty sobie sama coś zrobiła- oznajmiłem.- A zresztą nie chcę na ten temat z tobą gadać. Sama dobrze wiesz, że się pokłócimy, a ja tego nie chcę.- Dziewczyna pokręciła twierdząco głową.- W zamian, moglibyśmy pogadać o pogodzie- zaproponowałem. Dziewiętnastolatka wypluła kawę i zaczęła się śmiać.
-Naprawdę, pogoda?- Spytała ironicznie-, ale Harry musisz mi obiecać, że nic na razie nie powiesz tacie. Sama muszę to zrobić- powiedziała. Zrobiłem najbardziej idiotyczną, zdziwioną minę, jaką mogłem zrobić.
-Moja droga, słońce dzisiaj naprawdę pięknie świeci- powiedziałem głośno. I tak zaczęła się nasza mini bitwa. Jade starała się ze mną racjonalnie porozmawiać na temat jej problemów, a ja gadałem jakieś idiotyzmy na temat anomalii pogodowych. Dziewczyna zaczęła mnie łaskotać, chociaż słabo jej to wychodziło, bo zdążyłem założyć koszulkę i nie mam łaskotek. W zamian za to, ja zacząłem ją szczypać w żebra. Bawiłem się jak małe dziecko. Byłem naprawdę szczęśliwy, nawet z tak małej rzeczy. Dawno nie czułem się tak dobrze. Jade też to wyraźnie się podobało. Uśmiech nie schodził z jej twarzy. Nie można było uwierzyć, że ta dziewczyna jeszcze dzień wcześniej była pobita i jej policzek nadal zdobi siniak. Leto zaczęła mnie bić poduszką.
-A czy wiesz, że następne zaćmienie słońca będzie mieć miejsce we Francji?- Spytałem przy okazji broniąc się przed kolejnym uderzeniem.
-Super, może tam pojedziemy- powiedziała Jade i walnęła mnie poduszką w brzuch. "Walczyliśmy" jeszcze chwilę, kiedy dziewczyna straciła równowagę i prawie spadła na podłogę, ale ja ją złapałem. Niestety, ja również się nie utrzymałem i spadliśmy obydwoje.

                     Wtedy przestaliśmy się śmiać. Byłem nad Jade i dzieliły nas dosłownie centymetry. Leto delikatnie ujęła moją twarz. Przestało się wszystko dla mnie liczyć. To, że była ona 6 lat młodsza, była córką Jareda, miała kłopoty i to, że nie byłem dla niej odpowiednim facetem. Chciałem tylko i wyłącznie ją pocałować. Zacząłem powoli zmniejszać dystans między nami. Gdy nasze wargi prawie się złączyły...padł pierwszy strzał.
_________________________________________________________________________________

Panie i panowie, koty i psy, szczurki i kucyki...przed wami 10 ROZDZIAŁ! Czy wy rozumiecie? Bo ja tego nadal nie ogarniam! Już 10 rozdziałów ponad 1100 wyświetleń i w dodatku na koniec taki suprise! Obiecuję wam, że od tego momentu, Jade i Harry nie będą stać w miejscu jak to było dotychczas tylko naprawdę zacznie się dziać! A teraz co sądzicie o tym rozdziale? Louis zaprosił Harrego na kolację, co się dzieje! Jade i Harry prawie się pocałowali, ale przerwały im to strzały! Właśnie, jakie strzały? I jeszcze co oznacza tekst pisany kursywą?Piszcie wasze domysły, emocje, skargi, zażalenia, zgłoszenie śmierci zwierzaka, WSZYSTKO! No i oczywiście przypominam wam, że możecie zapytać dowolnego bohatera, o co chcecie! Nie koniecznie musi być to związane z opowiadaniem :P
Życzę wam udanego tygodnia moje misiaczki :)

sobota, 24 maja 2014

Chapire 9

                              Wybrała sobie porę na kąpiel- pomyślałem. Jednak z drugiej strony ta dziewczyna była przebiegła. Wiedziała, że nie wejdę. Zanotuj "Nie ufaj babą". I wtedy mnie olśniło. Nawet nie próbowałem do niej wejść. Delikatnie nacisnąłem klamkę i popchnąłem drzwi. Wszedłem niepewnie do łazienki i widok, jaki tam zastałem nie należał do najlepszych.
                     Jade w ubraniu weszła do wanny i skuliła się na jej środku. Cały czas cicho łkała. Woda była w brązowo-czerwonym odcieniu. Podszedłem i usiadłem koło wanny.
                     Nie wiedziałem, co jej się mogło stać. Czemu tamta promienista i pełna życia dziewczyna, była wtedy cała roztrzęsiona i pobita. Co tak niewinna istota, jaką była Jade musiała zrobić, żeby ktoś ją tak potraktował. No i najważniejsze...KTO? Kto mógł dopuścić się takiego czynu. Raczej na pewno musiał to być facet, bo wątpiłem, żeby dziewczyna miała siłę tak kogoś uderzyć. Więc jaki mężczyzna mógł w ogóle uderzyć kobietę. Było to dla mnie nie do pomyślenia. Nigdy nie rozumiałem takich ludzi.
                         Dziewczyna odwróciła się niepewnie w moją stronę. Posiniaczony policzek zakrywały jej włosy. Delikatnie je ogarnąłem i dokładniej przyjrzałem się siniakowi. Musiało ją naprawdę zaboleć, kiedy dostała. Otarłem łzę, która zaczęła spływać po jej policzku. Spojrzałem na jej nogi. Tak jak myślałem. Na kolanach miała również siniaki. Musiała, więc upaść. Wtedy też dostrzegłem kolejną niepokojącą rzecz. Na jednym z nadgarstków Jade ujrzałem trzy, czerwone kreski. Wziąłem jej rękę, aby lepiej przyjrzeć się raną. Były krótkie, ale głębokie. Skóra była lekko poszarpana. Spojrzałem z powrotem na Jade. Była naprawdę przerażona.
-Aniołku, kto ci to zrobił?- Spytałem. Ona wybiła wzrok w moją klatkę piersiową. Zaczęła też ciężej oddychać. Przejechałem delikatnie dłonią po jej włosach.- Wiesz dobrze, że chcę ci pomóc- wyszeptałem. Naprawdę bardzo chciałem jej pomóc. Zabolało mnie to, że Jade cierpiała. To było dziwne. Nigdy czegoś takiego nie czułem. Czułem, że nie mogę dopuścić, żeby tamtej istotce stała się krzywda.
                 Dziewczyna spojrzała mi w oczy. Patrzyła tak obojętnie jakby ją to nic nie obchodziło.
-Nikt mi nie może pomóc- wybełkotała. Wtedy podniosła się i mnie przytuliła. Nie interesowało mnie wtedy to, że będę przez nią cały mokry. To było wspaniałe uczucie. Kiedy ona zarzuciła ręce i oplotła wokół mojej szyi. Wtedy czułem w moim brzuchu miłe mrowienie.
                 Podniosłem ją i wyszedłem z łazienki. Zaniosłem ją do sypialni i położyłem na łóżku. Wyjąłem apteczkę z szafki nocnej. Tak miałem zawsze przy sobie apteczkę. Jeśli będziesz kiedyś agentem, który często może wracać nieźle poobijany z misji to zrozumiesz. Usiadłem obok dziewczyny i poprosiłem żeby podała mi rękę, w którą była ranna. Zrobiła to powoli i nieśmiało. Bała się i to mnie bolało. Tak bardzo nie chciałem, żeby coś się jej stało, a ona nie była pewna czy może mi ufać. Jednak ja byłem pewien. Zawróciła mi w głowie. Ta o 6 lat młodsza dziewczyna zajęła moje myśli. Nie obchodziła mnie opinia Jareda czy kogokolwiek innego.
              Oczyściłem ranę najdelikatniej jak tylko mogłem. Jednak Jade i tak, co chwilę cicho pojękiwała. Kiedy już skończyłem wstałem i wziąłem z szafy dziewczyny jakieś rzeczy. Podałem je dziewczynie.
-Przebierz się, dobrze- powiedziałem łagodnie. Jade pokiwała twierdząco głową. Wyszedłem z pokoju i zszedłem na dół. Zacząłem przyrządzać herbatę dla mnie i dla dziewczyny.
I wtedy coś do mnie dotarło. Wszystko to musiało się wydarzyć do 13. A raczej między 12 a 13, bo krew nie zakrzepła. Więc pojawiło się pytanie: kto o zdrowych zmysłach zrobiłby coś takiego w środku dnia? Wniosek był tylko jeden: Jade musiała się z tym kimś umówić. Ale nadal nie mogłem nawet sprecyzować, kto to mógł być. Czy kolega, czy ktoś starszy, nie wiedziałem. Ale ten ktoś musiał się nieźle wkurzyć. I raczej wkurzyła tego kogoś dziewczyna. Wtedy mój tok myślenia zaczął się robić naprawdę niepokojący. Zacząłem myśleć, że Jade miała duży udział w tym, że ktoś ją uderzył.
Z przemyśleń wyrwała mnie właśnie ona.
-Hej- powiedziała i wymusiła uśmiech.
-Cześć- odpowiedziałem. Odwróciłem się do niej. Wyglądała tak bardzo słodko. Miała na sobie cienki sweter z Pluto i krótkie spodenki.
Staliśmy przez chwilę po prostu na siebie patrząc. Oczy dziewczyny już nie były obojętne. Z powrotem nabrały barw. -Pójdź do salonu, zaraz przyniosę herbatę- odparłem. Jade wyszła z kuchni. Chwilę później dołączyłem do niej. Podałem jej herbatę.
-Dziękuję- powiedziała cicho. Usiadłem blisko niej tak, że nasze kolana się stykały. Tak bardzo chciałem być jak najbliżej niej.
-Czemu o nic nie pytasz- odezwała się w końcu dziewczyna. Spojrzałem na nią ze zdziwieniem.
-A, czemu miałbym? Pytałem, a ty nie raczysz mi powiedzieć, więc nie drążę tematu- powiedziałem. Musiałem brzmieć nieco niemiło, bo Jade głośno westchnęła.
-Czemu tak do tego podchodzisz?
-Bo nie chcesz pomocy- odpowiedziałem. Jade pokręciła głową.
-Chcę, ale nie mogę, zrozumiesz to?
-Nie, nie zrozumiem! Jak się w coś wkopałaś to zwróć się do kogoś o pomoc! Proste- odparłem podniesionym głosem. Jade się wściekła. Wstała i walnęła mnie w policzek. Miała na palcach pierścionki, które mnie porysowały.
-Wyjaśnijmy coś sobie! Nie wpieprzaj się w moje życie. Co się stało to się nie odstanie! To mój problem, nie twój!- krzyczała na mnie.
-Tak? To następnym razem po mnie nie dzwoń, okay?- powiedziałem. Dziewczyna mnie naprawdę wściekła. Zaczęła mi najzwyczajniej w świecie pyskować.
-Nie no super! Milutki jesteś!
-Posłuchaj jestem starszy i trochę więcej wiem o życiu- mówiłem tak spokojnie jak się tylko dało.
-Aha, czyli teraz będziesz wytykał mi to, że jestem młodsza! Wiesz, co? Idź do tych swoich lasek, może ci spodnie zluzują!- odpysknęła mi. Wtedy stanąłem jak wryty. Czyli musiałem jej jakoś o tym wszystkim powiedzieć.- No, co tak patrzysz?- Spytała dziewczyna. Miała szkliste oczy.- Wszystko mi dokładnie opowiedziałeś. Jak to było ci wspaniale i jaka to ja jestem...-urwała. Dziewczyna zaczęła iść po schodach, a ja złapałem ją za rękę.
-Jade- zacząłem, ale ona wyrwała dłoń.
-Zostaw mnie! Czy chodź przez chwilę pomyślałeś jak ja się mogłam czuć?- mówiła ze łzami w oczach. Ona to wszystko z siebie wyrzuciła. Jakby było jej źle z tym, co zrobiłem. Jakby jej na mnie zależało. I wtedy powiedziała coś, co chyba zabolało mnie najbardziej.- A ja cię naprawdę zaczęłam bardzo lubić.

____________________________________________

Witajcie moja króliczki! Dodałam rozdział z okazji...1000 wyświetleń! Dziękuję wam bardzo! Niesamowite, że tyle ludzi to czyta! Tylko moglibyście się uaktywnić w komentarzach. Á propo...przypominam wam o pytaniach do bohaterów i do mojej skromnej osoby :3 I chciałabym, żebyście wy odpowiedzieli na moje dwa pytania. Pierwsze czy chcielibyście, żeby ktoś z kimś był albo żeby coś się wydarzyło. A drugiej...czy ktoś z was wie co oznacza La Maison Des Cartes i w jakim to jest języku?
Życzę wam udanej niedzieli, rozdział będzie jak zwykle we wtorek ;)

wtorek, 20 maja 2014

Chapitre 8

                    Obudziły mnie promienie słoneczne. Zacząłem powoli otwierać oczy. Czułem jakby zaraz miała mi eksplodować głowa.                         
                  Starałem się przypomnieć sobie jak znalazłem się w domu. Jak mogłem się przetransportować z mieszkania...Boże jak ona miała. Ana? Anna? Jakoś tak, to było dla mnie jakoś mniej ważne. Nie wiedziałem czy było możliwe, żebym pojechał od niej z powrotem do domu. Ale z drugiej strony.           
                   Usiadłem na brzegu materaca. Pomasowałem skronie, żebym zmniejszyć ból. I nagle dostałem olśnienia. Jade. Co się z nią działo, kiedy ja byłem u tamtej dziewczyny. Spojrzałem na jej łóżko. Było idealnie pościelone. Wstałam i podszedłem do niego. Na poduszce z Myszką Mickey była położona kartka. Podniosłem ją.
"Hej ty mój imprezowiczu :* poszłam z koleżankami na miasto. Zrobiłam ci kanapki. Mam nadzieję, że ci posmakują. Jade xx
P.S masz mój numer telefonu, zadzwoń koło 13:00"
Uśmiechnąłem się do siebie. Może nie była zła.
                 Ubrałem się w coś innego niż szmaty, które miałem na sobie. Zszedłem na dół i od razu ruszyłem do kuchni. Na stole był ułożony stos kanapek. Jade bardzo dobrze zrobiła, bo byłem tak głodny, że mogłem zjeść tego miliard. Usiadłem przy stole. Jedząc oglądałem telewizję. Nic ciekawego. Wziąłem do ręki mój telefon, który był na blacie. Kolejna rzecz, licząc mnie, która tajemniczym sposobem znalazła się w moim domu, w dodatku w kuchni!
Włączyłem go i zobaczyłem, że była 13:10. Oops- pomyślałem. Powinienem był do niej zadzwonić. Podniosłem się, żeby pójść na górę, bo nie pomyślałem przecież o wzięciu kartki z jej numerem.
Wpisałem go i zadzwoniłem. Trochę się niecierpliwiłem. Usłyszałem już 4 sygnały.
-Halo- usłyszałem w końcu.
-Cześć Jade, tu Harry- powiedziałem. Usłyszałem jej głośne westchnienie.
-O to ty. Czy mogłabym cię trochę wykorzystać? Bo nie mam jak wrócić...- zaczęła.
-Gdzie po ciebie podjechać?- Spytałem.
-Wiesz gdzie jest ten duży sklep Burberry?
-Nie, wiesz nie wiem- powiedziałem ironicznie.
-Styles!- krzyknęła.- Będę czekała przy sklepie od strony kafejek- burknęła i się rozłączyła.
Zdziwiłem się. Wyczułem w jej głosie, że czymś się zdenerwowała. Wyszedłem chwilę potem z mieszkania.
I nagle znowu mnie coś zastanawiało. Gdzie mógł być mój samochód! Zszedłem na parking i zacząłem się za nim rozglądać. Znalazłem go szybko, bo jako że w budynku miałem mało sąsiadów, moje auto stało samotnie na swoim miejscu. Wszedłem do niego i pojechałem.
Rozsunąłem dach. Miło było poczuć orzeźwiający wiatr. Skierowałem się tam gdzie miała czekać na mnie Jade.
Dojechanie do celu zajęło mi około 20 minut. Na szczęście w tych godzinach nikt nie jeździł.
Miałem już pewien, jakby to powiedzieć, plan. Chciałem w ramach przeprosin za mój wybryk zaprosić Jade na kawę. I oczywiście jeszcze więcej mogłem się o niej przy okazji dowiedzieć.
Wjechałem na ulicę gdzie miała na mnie czekać dziewczyna. Szybko ją znalazłem. Jednak coś było nie tak. Ona nerwowo rozglądała się na wszystkie strony. Wyglądała na zdenerwowaną. W końcu spojrzała na mnie i momentalnie zmieniła wyraz twarzy. Uśmiechnęła się...z ulgą. Wjechałem na chodnik, pomijając to, że nie wolno tam było parkować. Chciałem po nią wyjść, ale ona mnie wyprzedziła i wsiadła do auta.
-Hej- powiedziałem. Jade zdążyła zapiąć pasy.
-Cześć, możemy jechać?- Zapytała od razu. Zdziwiłem się jeszcze bardziej. Coś mi naprawdę nie grało.
-A może chciałabyś pójść na kawę albo coś- zaproponowałem. Dziewczyna głośno westchnęła i pokręciła głową.
-Wybacz, jestem zmęczona. Możemy napić się w domu, ale proszę jedźmy już- powiedziała.
Klient nasz pan- pomyślałem. Odpaliłem samochód i ruszyłem.
-A jak było z koleżankami?- Zapytałem, żeby pogadać z nią o czymkolwiek. Jade odwróciła się w moją stronę zdziwiona.
-Co?- odpowiedziała pytaniem.
-Mówiłaś, że będziesz z koleżankami- powiedziałem.
-No tak. Fajnie było- mruknęła. Kłamała. Kłamała w żywe oczy. Coś się musiało stać.
                             Świetnie. Byłem niańką przez niespełna 24h, a już zdążyłem spić się, przelecieć laskę, a z moją podopieczną było coś nie tak! Wspaniale.
-Co się stało?- spytałem.
-Nic się nie stało- odparła szybko.
-Przestań kłamać- powiedziałem stanowczo.
-Harry, czy ty nie masz jakiś urojeń? Alkohol wczoraj ci nie zaszkodził? Nic się nie stało!- zaczęła krzyczeć. Była taka naiwna. Zdradziła się. I to tak bardzo łatwo. Stanąłem na światłach, a za dosłownie 50 metrów był już mój dom. Odwróciłem się w stronę Jade i mocno przyjrzałem. Nagle coś zauważyłem. Dziewczyna miała mocniejszy makijaż na prawym policzku niż na lewym. W ogóle miała mocniejszy makijaż niż wcześniej i to zdecydowanie. Chwilę jeszcze na nią popatrzyłem. I znowu niespodzianka. Na nogach miała grube rajtuzy, ciężko to od razu zauważyć, bo ma ciemną karnacje. Było 30 i świeciło słońce, więc nie miała potrzeby ich zakładać.
Na sygnalizatorze zapaliło się zielone światło. Ruszyłem. Kiedy zaparkowałem na parkingu poprosiłem żeby Jade chwilę zaczekała.
-Czego szukasz?- Zapytała bawiąc się kluczami od domu. Wyjąłem z bocznego schowka mokre chusteczki. Odwróciłem się w stronę dziewczyny i zacząłem ścierać jej makijaż. Ona zamarła. Zrobiłem to samo, kiedy skończyłem. Policzek Jade miał fioletowy odcień. Dotknąłem delikatnie siniaka. Poczułem jak nagle jej policzki robią się mokre.
-Kto...-zacząłem, ale dziewczyna wstała i pobiegła korytarzem. Od razu wysiadłem z samochodu i ruszyłem za nią. Ona szybko otworzyła mieszkanie i tam weszła. Cały czas krzyczałem jej imię. Wpadłem do domu i zobaczyłem jak ona biegnie na drugie piętro. Łazienka- pomyślałem. I miałem rację. Dziewczyna weszła do niej i trzasnęła drzwiami. Zacząłem się bezskutecznie do niej dobijać. Byłem na tyle głupi, żeby od razu tam nie wejść.

-Jade, wyłaź stamtąd!- krzyknąłem. Słyszałem jak ona głośno płacze. Zamknij się idioto. Ostatnią rzeczą, jaką możesz zrobić to drzeć się- pomyślałem. I nagle usłyszałem odgłos płynącej wody.
____________________________________________

Witajcie moje króliczki! Dzisiaj przesyłam wam tak oto rozdział! Jakie macie wrażenia po tym rozdziale? Zdradzę wam, że w ciągu trzech rozdziałów zacznie się wreszcie dziać! Przypominam, że możecie pytać bohaterów i mnie :) Bardzo wam dziękuję za wszystkie miłe komentarze i za to, że to czytacie! Jak zaczynałam to myślałam, że nikt nie będzie tego czytać :P A tu niespodzianka!!! Jeszcze raz wam dziękuję!
A i jeszcze jedno, bo chyba nie wytrzymam! Ostatnio miałam taką wenę, że napisałem jeden z fragmentów rozdziału, który będzie za...jakiś czas :P Ale jak to pisałam to jarałam się jak nie wiem co, bo pomysł podrzuciła mi koleżanka. A pomysł jest epicki!!!
To do następnego razu :*

wtorek, 13 maja 2014

Chapitre 7

_____Usiadłem koło Jade, gdy ta brała jeden z kawałków pizzy.
-Nie chcę cię urazić, ale to jest pyszne- powiedziała śmiejąc się.
-Nie szkodzi. I tak rzadko robię jedzenie w domu- powiedziałem. Dziewczyna położyła głowę na oparciu kanapy.
-Czyli mam czuć się zaszczycona?- Zapytała. Delikatnie się zaśmiałem.
-Można by tak powiedzieć- odparłem.- Opowiedz mi coś o sobie- zaproponowałem.
-A, co chciałbyś wiedzieć?-Spytała. Chciałbym wiedzieć, jakie lubisz kwiatki, typy randek i zachowanie chłopaka- pomyślałem. Naprawdę chciałem ją o to spytać. Jednak stwierdziłem, że jak na nią, było za wcześnie.
-Gdzie chodzisz do szkoły?
-Wiesz tak naprawdę ją już skończyłam. Napisałam A-levels, a teraz czekam na wyniki i szykuję się powoli na studia.
-Na, co idziesz?- dopytałem. Jade spuściła głowę.
-Nie będziesz się śmiał?- odpowiedziała pytaniem. Dostrzegłem, że się lekko zarumieniła. Punkt dla mnie.
-W życiu- odparłem zdecydowanie. Dziewczyna westchnęła.
-Na studia aktorskie- powiedziała. To mnie zdziwiło. Jared nie trawił aktorek. Sądził, że to "sprzedawanie swojego ciała na rzecz rozrywki ludzi". I pozwolił swojej jedynej córce iść na te studia.
-Pewnie myślisz "Jak ten Jared pozwolił jej pójść na takie studia". Otóż ciężko go było przekonać, ale w końcu mi się udało- powiedziała.
-Ale, czemu aktorka? Nie wolałaś zostać prawniczką albo lekarką- zapytałem. Leto parsknęła.
-Bo na scenie mogę wyrażać siebie. Mogę przekazywać ludziom emocje. Powodować, że raz się śmieją, a raz płaczą. Mogę być na scenie, kim tylko chcę. Czasem mogę grać księżniczkę. Innym razem mogę być wieśniaczką- Przez głowę przeleciała mi myśl, że mogłaby też grać prostytutkę, ale bym umarł.
          Położyłem się naprzeciwko niej żeby lepiej na nią patrzeć. Była taka śliczna.
-Co to znaczy wyrażać siebie? Czy tu przede mną udajesz?- Zapytałem i podniosłem pytająco brew. Jade pokręciła przecząco głową.
-Nie. No może trochę- powiedziała niepewnie. Wziąłem ze stołu wodę i się jej napiłem.
-Dlaczego?-zapytałem. Jade przetarła ręką twarz.
-Aaa- odparła zirytowana.- Po prostu nie mówię wszystkiego żebyś nie pomyślał, że jestem wariatką- powiedziała. Delikatnie się uśmiechnąłem.
-Dobrze. Ale mam nadzieję, że będę na liście zaproszonych na twoją pierwszą sztukę- dziewczyna zaśmiała się.
-W pierwszym rzędzie- szkoda, że nie mogła tego spełnić.
-A ty?- zapytała- zawsze chciałeś być agentem MI6?- Myślałem, że to był głupi żart, że nie było tego pytania. Nie powinna była tego robić. Może z jednej strony nie wiedziała. Nie była świadoma. Jednak wtedy o tym nie myślałem. Wstałem wściekły zrzucając i tłukąc szklankę na podłodze szklankę na podłodze.
-Powiedziałam coś nie tak?- zapytała zdziwiona moim zachowaniem.
-Tak, kurwa- krzyknąłem i podszedłem do szafki z alkoholem w mojej kuchni. Dziewczna podążyła za mną.
-Harry, przepraszam- zaczęła. Wyjąłem z szafki whisky.
-Nie pytaj się o to więcej- powiedziałem stanowczo i wziąłem dużego łyka alkoholu. Nawet nie poczułem jak piecze mnie w gardle. Jade spojrzała na mnie. Była zaskoczona tym, że agent może się zmienić przy zadaniu jednego pytania. Jednak zaraz potem na jej twarzy pojawiła się złość. Wyrwała moją butelkę i wyrzuciła ją do kosza.
-Co ty odwalasz?- Krzyknąłem mocno zirytowany. Jade skrzyżowała ręce na piersi.
-Nie będziesz teraz pił- odparła stanowczo. Zaśmiałem się. Musiałem wtedy wyglądać jak szaleniec.
-Jestem u siebie w domu i mogę robić, co mi się żywnie podoba- powiedziałem z uśmieszkiem. Wyprowadzałem dziewczynę coraz bardziej z równowagi.
-Możesz się, chociaż teraz powstrzymać?- Zapytała z ironią. Pokręciłem przecząco głową.
-Oczywiście kwiatuszku, dla ciebie wszystko- odparłem i ruszyłem w stronę drzwi.
-Gdzie idziesz?- krzyknęła. Założyłem na siebie buty.
-Na imprezę. Tam się będę mógł spić- powiedziałem. Wyszedłem z domu, a Jade za mną wybiegła.
-Nie zostawiaj mnie samej!
-Słońce o ile dobrze wiem jesteś już duża i mogę cię zostawić- w moim głosie było słychać mocny sarkazm. Dziewczyna prawie płakała.
         Miałem to gdzieś. Ona naruszyła pewne reguły. Nie mogłem jej tego szybko wybaczyć. Wsiadłem do samochodu i pojechałem na pierwszą lepszą imprezę. Jednak Jade cały czas zaprzątała mi głowę. Miała w sobie coś, co nie pozwoliło przestawać o niej myśleć. W głębi duszy martwiłem się o nią, ale wtedy. Przesadziła i nie wiem czy może moje dalsze działania były formą dokopania jej.
          Zatrzymałem się przed klubem. Ruszyłem do drzwi głównych. Miałem tam coś w stylu "Karty stałego klienta". Ochroniarz wpuścił mnie bez problemu. Impreza trwała w najlepsze. Wszyscy było mocno wstawieni. I dobrze. Plan mógł zadziałać. Podszedłem do barku i zamówiłem drinka. Piłem, piłem i piłem. Wypiłem już z dziesięć. Nagle koło mnie usiadła bardzo pijana dziewczyna.
            Była wysoka. Miała długie blond włosy i zabójczo długie nogi. Nałożyła kusą spodniczkę. Przetarłem włosy, a dziewczyna odezwała się do barmana.
-Jednego drinka poproszę.
-Ja stawiam-powiedziałem. Blondynka odwróciła się w moją stronę i się uśmiechnęła.
-Dziękuję- odparła. Przesunąłem się bliżej niej. Dziewczyna wzięła drinka.
-Jak ci na imię?- Zapytałem.
-Skoro chcesz się ze mną przespać to, po co ci znać moje imię?- odpowiedziała pytaniem. Ta laska spadła mi z nieba.
-Fakt, ale...-zacząłem.
-Co taka jak ja robi na imprezie, a nie pod latarnią?-dokończyła. Uśmiechnąłem się. Tak ładnie to ujęła.- Bo ktoś musi się zająć takimi jak ty. Pokłóciłeś się z dziewczyną, ale z innej strony nie chcesz jej ranić. To, co, do mnie?-Zakończyła. Pokręciłem twierdząco głową. Blondynka wstała i złapała mnie za rękę. Oboje wyszliśmy z baru, a dalej...
_________________________________________________________________________________

Salute!
Co tam ludzie? Jak wam się podoba rozdział? Jak reakcja Harrego? Jak Jade? Jak blondynka (specjalna dedykacja dla Gazeli :3)
I uwaga, uwaga! Mam dla was zgadywankę :3 Chcę żebyście mi napisali ile podejrzewacie/chcecie żeby było rozdziałów? Bardzo mnie ciekawi jak bardzo was to wciągnęło, co wam się podoba, a co nie? Jakieś skargi wnioski bądź zażalenia? PISZCIE! I właśnie, proszę was. Zostawiajcie komentarze :P nie chcę od was wymuszać czy robić "10 komentarzy=next rozdział, bo dla mnie to głupota, ale przypominam o tym, że możecie je zostawiać i możecie zadawać pytania bohaterą albo mnie :)

wtorek, 6 maja 2014

Chapitre 6

Razem z dziewczyną zaczęliśmy wchodzić po schodach. Minusem budynku było to, że nie było windy. Jednak moje mieszkanie znajdowało się na drugim piętrze.
              Wziąłem walizki Jade. Ona szybko biegała po wszystkich piętrach w tę i z powrotem. Może ma ADHD? - pomyślałem. Wchodziłem powoli odczuwając duże zmęczenie. Ogólnie tamten dzień był ciężki.
                 Przed całym tym zamieszaniem z Jade nie byłem od tak sobie w pracy. Jako agent nie musiałem jak każdy szary anglik, pracować od 8 do 16. Dosłownie godzinę przed wszystkimi wydarzeniami pokłóciłem się z Paulem. Był on dyrektorem w oddziale koordynowania ludźmi. O potrzebuje, a może potrzebowała, ludzi od czarnej roboty. Kazał mi się stawić u niego w biurze, więc wyczuwałem kłopoty.

                  -Mogę wejść?- uprzejmie zapytałem. Paul mruknął w odpowiedzi, że tak.
-Siadaj- odparł. Zrobiłem, co mi kazał.
-Coś przeskrobałem?- Spytałem lekko żartując. On najwyraźniej nie był chętny do żartów.
-Mamy problem Styles, a raczej ty- zaczął.- Krąży dużo plotek na twój temat- lekko się spiąłem. MI6 było małym cholernym państewkiem gdzie wszyscy wszystko o wszystkich wiedzieli. Ktoś musiał mu coś o mnie nagadać.
-Jakie?- zapytałem. Mężczyzna westchnął.
-Styles, to chyba ty najlepiej wiesz- powiedział.
-Plotki to plotki. Nie mam pojęcia, co ludzie o mnie mówią.
-O tym, że nadużywasz alkoholu, przesadzasz z imprezami, - zaczął wymieniać. Miałem już przygotowane odpowiedzi. Oczywiście to było prawdą. Jednak nie mogli mnie z tego powodu zawiesić. Nie mogłem do tego dopuścić. Ale ostatni argument totalnie mnie zdziwił-, że śpisz z każdym. I z facetami i z dziewczynami.
-Że, co?!- Krzyknąłem. Nie rozumiałem, jakim prawem mógł to powiedzieć. Kobiety tak, ale mężczyźni? Zacznijmy od tego, że, nie do końca kupowałem tą całą historię z homoseksualistami. Że niby to może być i tak dalej. Nawet z Louisem się z nich śmialiśmy. Tolerowałem to w bardzo małym stopniu.
-Harry chciałem to zweryfikować i spasuj trochę- powiedział spokojnie.
-Jak mam być spokojny?- Zapytałem retorycznie-, kto ci te bzdury naopowiadał?
-Nie zdradzę ci. Chcę żebyś to przemyślał-mówił.
-Oj przemyślę- burknąłem i wyszedłem z pokoju.
               Z przemyśleń wyrwał mnie głos Jade.
-Gdzie mieszkasz?- Zapytała.
-Pod 12- odpowiedziałem.
-Mogę klucze?- ponownie zapytała. Pokręciłem głową.
-Nie wejdziesz. A teraz mogłabyś wyładować pokłady energii pomagając mi nieść bagaże- odparłem. Jade przyłożyła palec do skroni i udała, że się zastanawia. Wolałem się z nią nie przedrzeźniać, więc wyjąłem i dałem jej klucze.
-Dzięki- powiedziała z entuzjazmem. Szybko uporałem się z bagażami i stanąłem w drzwiach mojego domu. Można było powiedzieć, że był naprawdę fajny. Składał się z dwóch poziomów. Na pierwszym piętrze był salon i kuchnia. Na górze zaś, sypialnia i łazienka. Oczywiście wszędzie walały się książki, ubrania i jedzenie. Wszedłem do środka. Dziewczyna zdążyła już pójść do kuchni.
-Czuj się jak u siebie- powiedziałem ironicznie. Jade rozszerzyła uśmiech i wzięła do ręki jabłko.
-Ładnie tu masz- powiedziała i ugryzła jabłko. -Czy mógłbyś mi pokazać gdzie mam spać albo coś w ten deseń?
-Pewnie- odparłem. Poszliśmy na górę. Musiałem też wziąć jej bagaże. Zaprowadziłem ją do sypialni. Jade nieco się zdziwiła. Na podłodze leżały dwa materace: na jednym był burdel, tam spałem ja, a na drugim było czysto, więc tam miała spać dziewczyna. Wskazałem jej ręką na jej "łóżko".
-Doprawdy, przytulnie- odparła. W ogóle nie usłyszałem w jej głosie nuty sarkazmu. Położyłem jej walizki obok materaca. Ona zaczęła wszystko rozpakowywać, więc jej pomogłem.
-Pójdę do łazienki żeby trochę się ogarnąć i rozpakować kosmetyczkę- oznajmiła. Kiedy wyszła z pokoju, podszedłem do szafy. Wyjąłem z niej czarną koszulkę z The Rolling Stones oraz 3/4 czerwone spodenki. W domu wolałem chodzić bardziej na luzie. Zdjąłem z siebie wszystkie ubrania. Położyłem się na materacu. Musiałem chwilę odsapnąć. Ten dzień był męczący, a miał się dopiero rozkręcić. Jednak kilka sekund później uświadomiłem sobie, że leżę w samych bokserkach, a Jade może tu, w każdym momencie wejść. Szybko założyłem ubrania. Postanowiłem pójść do łazienki, żeby zobaczyć jak dziewczyna sobie radzi i przy okazji wrzucić ubrania do kosza na brudy.
-Jak ci i...- zacząłem, ale zaniemówiłem. Jade stało odwrócona do mnie plecami. Pisała coś na telefonie. Jednak to był pikuś. Dziewczyna zdążyła się przebrać tylko w krótkie spodenki. Jedyne, co miała na górze to czarny, koronkowy stanik. Wtedy zobaczyłem jak bardzo była szczupła. Stałem tam i bezczelnie się jej przyglądałem. Była naprawdę pociągająca. Chyba jedną barierą przed czymś więcej było to, że się nią opiekowałem i że była córką Jareda. Nagle dziewczyna spojrzała w lustro. Podniosła oczy do góry i odwróciła się.
-Nie ładnie podglądać, Styles- powiedziała. To było złe. Nie speszyła się. Wprost przeciwnie! Jeszcze bardziej się wyprostowała eksponując swój biust.
-Przyszedłem tylko wstawić pranie- wybełkotałem. Jade parsknęła. Podeszła do mnie i zabrała mi moje rzeczy.
-Następnym razem, pukaj- oświadczyła. Wyszedłem szybko z toalety. Znowu to zrobiła. To było nie fair! Musiałem pokręcić głową, żeby się ogarnąć. Zszedłem szybko na dół i stwierdziłem, że zrobię kolację. Wszedłem do spiżarni i wyjąłem z niej makaron na spaghetti. Wrzuciłem je do garnka. Zaczęło się wtedy moje nieudolne gotowanie. Do kuchni weszła Jade i się zaśmiała.
-Daj mi pracować- powiedziałem. Ona jeszcze głośniej się zaśmiała.
           Spaghetti nie wyszło. Spaliłem sos i kluski, bo zapomniałem o wodzie. Wszystko stracone- pomyślałem. Jade musiała uchylić okno. Oczywiście cały czas zapewniając mnie, że był to jednorazowy wypadek przy pracy. Kiedy już uprzątnęliśmy całą kuchnie, dziewczyna usiadła przy stole.
-Wiesz, co, wiele rzeczy wychodzi mi lepiej niż spaghetti- zacząłem.
-Nie wątpię- wtrąciła Jade starając się nie śmiać. Wyjąłem z kieszeni telefon i go zaprezentowałem.

-Umiem doskonale zamawiać pizzę- powiedziałem.

____________________________________________

Hejeczka! Oto nowy rozdział! Jak go odbieracie? Co on nim sądzicie? Może macie jakieś sugestie dotyczące tego co ma się dalej dziać? Albo już macie jakieś pierwsze wnioski odnośnie bohaterów. Kogo lubicie, a kogo nie? PISZCIE! Nie krępujcie się :) I mam do was prośbę, że jeżeli przeczytacie rozdział napiszcie komentarz! Chcę wiedzieć ile osób to czyta ;)
I w ogłoszeniach duszpasterskich chciałabym wam polecić bloga niesamowitej dziewczyny! Pisze ona fanfiction na podstawie książki ,,Szeptem"
harry-styles-szeptem.blogspot.com Gorąco was zachęcam :D
A i jeśli macie jakieś sugestie w kwestii mojego prowadzenia bloga albo coś w tym stylu, też PISZCIE! Nadal jeszcze mało ogarniam więc możecie mnie o różnych rzeczach uświadomiać!
Achoj moi piraci :*

piątek, 2 maja 2014

Niespodzianka

OGŁOSZENIA DUSZPASTERSKIE!!!
Oto mam dla was niespodziankę! Tą niespodzianką jest
TURUTURUTURU!!
Zwiastun do La Maison Des Cartes!!!
Mam nadzieję, że wam się spodoba! Piszcie co o nim sądzicie! 
Do wtorku!