Jade w ubraniu weszła do wanny i skuliła się na jej środku. Cały czas
cicho łkała. Woda była w brązowo-czerwonym odcieniu. Podszedłem i usiadłem koło
wanny.
Nie wiedziałem, co jej się mogło stać. Czemu tamta promienista i pełna
życia dziewczyna, była wtedy cała roztrzęsiona i pobita. Co tak niewinna
istota, jaką była Jade musiała zrobić, żeby ktoś ją tak potraktował. No i
najważniejsze...KTO? Kto mógł dopuścić się takiego czynu. Raczej na pewno
musiał to być facet, bo wątpiłem, żeby dziewczyna miała siłę tak kogoś uderzyć.
Więc jaki mężczyzna mógł w ogóle uderzyć kobietę. Było to dla mnie nie do
pomyślenia. Nigdy nie rozumiałem takich ludzi.
Dziewczyna odwróciła się niepewnie w moją stronę. Posiniaczony policzek
zakrywały jej włosy. Delikatnie je ogarnąłem i dokładniej przyjrzałem się
siniakowi. Musiało ją naprawdę zaboleć, kiedy dostała. Otarłem łzę, która
zaczęła spływać po jej policzku. Spojrzałem na jej nogi. Tak jak myślałem. Na
kolanach miała również siniaki. Musiała, więc upaść. Wtedy też dostrzegłem
kolejną niepokojącą rzecz. Na jednym z nadgarstków Jade ujrzałem trzy, czerwone
kreski. Wziąłem jej rękę, aby lepiej przyjrzeć się raną. Były krótkie, ale
głębokie. Skóra była lekko poszarpana. Spojrzałem z powrotem na Jade. Była
naprawdę przerażona.
-Aniołku, kto ci to zrobił?- Spytałem. Ona wybiła wzrok w
moją klatkę piersiową. Zaczęła też ciężej oddychać. Przejechałem delikatnie
dłonią po jej włosach.- Wiesz dobrze, że chcę ci pomóc- wyszeptałem. Naprawdę
bardzo chciałem jej pomóc. Zabolało mnie to, że Jade cierpiała. To było dziwne.
Nigdy czegoś takiego nie czułem. Czułem, że nie mogę dopuścić, żeby tamtej
istotce stała się krzywda.
Dziewczyna spojrzała mi w oczy. Patrzyła tak obojętnie jakby ją to nic
nie obchodziło.
-Nikt mi nie może pomóc- wybełkotała. Wtedy podniosła się i
mnie przytuliła. Nie interesowało mnie wtedy to, że będę przez nią cały mokry.
To było wspaniałe uczucie. Kiedy ona zarzuciła ręce i oplotła wokół mojej szyi.
Wtedy czułem w moim brzuchu miłe mrowienie.
Podniosłem ją i wyszedłem z łazienki. Zaniosłem ją do sypialni i
położyłem na łóżku. Wyjąłem apteczkę z szafki nocnej. Tak miałem zawsze przy
sobie apteczkę. Jeśli będziesz kiedyś agentem, który często może wracać nieźle
poobijany z misji to zrozumiesz. Usiadłem obok dziewczyny i poprosiłem żeby
podała mi rękę, w którą była ranna. Zrobiła to powoli i nieśmiało. Bała się i
to mnie bolało. Tak bardzo nie chciałem, żeby coś się jej stało, a ona nie była
pewna czy może mi ufać. Jednak ja byłem pewien. Zawróciła mi w głowie. Ta o 6
lat młodsza dziewczyna zajęła moje myśli. Nie obchodziła mnie opinia Jareda czy
kogokolwiek innego.
Oczyściłem ranę najdelikatniej jak tylko mogłem. Jednak Jade i tak, co
chwilę cicho pojękiwała. Kiedy już skończyłem wstałem i wziąłem z szafy
dziewczyny jakieś rzeczy. Podałem je dziewczynie.
-Przebierz się, dobrze- powiedziałem łagodnie. Jade pokiwała
twierdząco głową. Wyszedłem z pokoju i zszedłem na dół. Zacząłem przyrządzać
herbatę dla mnie i dla dziewczyny.
I wtedy coś do mnie dotarło. Wszystko to musiało się
wydarzyć do 13. A raczej między 12 a 13, bo krew nie zakrzepła. Więc pojawiło
się pytanie: kto o zdrowych zmysłach zrobiłby coś takiego w środku dnia?
Wniosek był tylko jeden: Jade musiała się z tym kimś umówić. Ale nadal nie
mogłem nawet sprecyzować, kto to mógł być. Czy kolega, czy ktoś starszy, nie
wiedziałem. Ale ten ktoś musiał się nieźle wkurzyć. I raczej wkurzyła tego
kogoś dziewczyna. Wtedy mój tok myślenia zaczął się robić naprawdę niepokojący.
Zacząłem myśleć, że Jade miała duży udział w tym, że ktoś ją uderzył.
Z przemyśleń wyrwała mnie właśnie ona.
-Hej- powiedziała i wymusiła uśmiech.
-Cześć- odpowiedziałem. Odwróciłem się do niej. Wyglądała
tak bardzo słodko. Miała na sobie cienki sweter z Pluto i krótkie spodenki.
Staliśmy przez chwilę po prostu na siebie patrząc. Oczy dziewczyny
już nie były obojętne. Z powrotem nabrały barw. -Pójdź do salonu, zaraz
przyniosę herbatę- odparłem. Jade wyszła z kuchni. Chwilę później dołączyłem do
niej. Podałem jej herbatę.
-Dziękuję- powiedziała cicho. Usiadłem blisko niej tak, że
nasze kolana się stykały. Tak bardzo chciałem być jak najbliżej niej.
-Czemu o nic nie pytasz- odezwała się w końcu dziewczyna.
Spojrzałem na nią ze zdziwieniem.
-A, czemu miałbym? Pytałem, a ty nie raczysz mi powiedzieć,
więc nie drążę tematu- powiedziałem. Musiałem brzmieć nieco niemiło, bo Jade
głośno westchnęła.
-Czemu tak do tego podchodzisz?
-Bo nie chcesz pomocy- odpowiedziałem. Jade pokręciła głową.
-Chcę, ale nie mogę, zrozumiesz to?
-Nie, nie zrozumiem! Jak się w coś wkopałaś to zwróć się do
kogoś o pomoc! Proste- odparłem podniesionym głosem. Jade się wściekła. Wstała
i walnęła mnie w policzek. Miała na palcach pierścionki, które mnie porysowały.
-Wyjaśnijmy coś sobie! Nie wpieprzaj się w moje życie. Co
się stało to się nie odstanie! To mój problem, nie twój!- krzyczała na mnie.
-Tak? To następnym razem po mnie nie dzwoń, okay?-
powiedziałem. Dziewczyna mnie naprawdę wściekła. Zaczęła mi najzwyczajniej w
świecie pyskować.
-Nie no super! Milutki jesteś!
-Posłuchaj jestem starszy i trochę więcej wiem o życiu- mówiłem
tak spokojnie jak się tylko dało.
-Aha, czyli teraz będziesz wytykał mi to, że jestem młodsza!
Wiesz, co? Idź do tych swoich lasek, może ci spodnie zluzują!- odpysknęła mi.
Wtedy stanąłem jak wryty. Czyli musiałem jej jakoś o tym wszystkim powiedzieć.-
No, co tak patrzysz?- Spytała dziewczyna. Miała szkliste oczy.- Wszystko mi
dokładnie opowiedziałeś. Jak to było ci wspaniale i jaka to ja
jestem...-urwała. Dziewczyna zaczęła iść po schodach, a ja złapałem ją za rękę.
-Jade- zacząłem, ale ona wyrwała dłoń.
-Zostaw mnie! Czy chodź przez chwilę pomyślałeś jak ja się
mogłam czuć?- mówiła ze łzami w oczach. Ona to wszystko z siebie wyrzuciła.
Jakby było jej źle z tym, co zrobiłem. Jakby jej na mnie zależało. I wtedy
powiedziała coś, co chyba zabolało mnie najbardziej.- A ja cię naprawdę
zaczęłam bardzo lubić.
____________________________________________
Witajcie moja króliczki! Dodałam rozdział z okazji...1000 wyświetleń! Dziękuję wam bardzo! Niesamowite, że tyle ludzi to czyta! Tylko moglibyście się uaktywnić w komentarzach. Á propo...przypominam wam o pytaniach do bohaterów i do mojej skromnej osoby :3 I chciałabym, żebyście wy odpowiedzieli na moje dwa pytania. Pierwsze czy chcielibyście, żeby ktoś z kimś był albo żeby coś się wydarzyło. A drugiej...czy ktoś z was wie co oznacza La Maison Des Cartes i w jakim to jest języku?
Życzę wam udanej niedzieli, rozdział będzie jak zwykle we wtorek ;)
rozdział genialny czekam na nn
OdpowiedzUsuńHej skarbie! Co się stało? Skąd tyle błędów ortograficznych? ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem co oznacza La Maison Des Cartes, musisz mi wytłumaczyć.
Nie wiem, kogo shippuje, ale wiem, że nie chciałabym, by Jade i Harry zbyt szybko byli razem. Nie wiem dlaczego.
Hmmm...błędy mogą być spowodowane tym, że jestem chora :P i uwaga La Maison Des Cartes oznacza Domek z Kart i jest to z francuskiego :3 I powiem ci, że ja też nie chcę żeby szybko byli razem ;)
UsuńPomimo tych kilku błędów, jest SUPER :D Jak zawsze czekam na kolejny rozdział xD
OdpowiedzUsuńHmmm jak dla mnie trochę zbyt banalnie się robi, no ale to moja opinia :)
OdpowiedzUsuńSzczerze, to nie mam pojęcia co oznacza tytuł bloga i w jakim to języku xD
Mogę cię zapewnić, że zrobiłam to specjalnie, bo później rozwija się akcja ;) tytuł jest z francuskigo i oznacza Domek z kart :)
Usuń