Witaj!

wtorek, 27 maja 2014

Chapitre 10

Przetarłem oczy. Zrzuciłem z siebie koc i rzuciłem go pod telewizor. W ogóle się nie wyspałem...znowu.
          Po wcześniejszej kłótni z Jade, nie odzywaliśmy się do siebie. Ona cały czas siedziała na górze, a ja zostałem na dole. Nie miałem ochoty z nią rozmawiać. W dodatku w mojej głowie, jak katarynka, brzmiał jej głos i ta fraza "A zaczynałam cię lubić", "A zaczynałam cię lubić" i tak w kółko. Nie chciałem do niej iść, żeby jej nie denerwować. Zresztą wiedziałem, że kolejna rozmowa przyniosłaby kolejną kłótnie, a tego nie chciałem. Właśnie! Ona mnie zjechała, po czym to ja czułem się winny. To było okropne.
                I jeszcze ta cała sytuacja z jej pobiciem. Naprawdę przestawało mi się to podobać. Bardzo zastanawiałem się nad tym, czemu nie chciała mi nic wyjaśnić. To wyglądało dziwnie. Albo się czegoś bardzo bała albo było to tak obrzydliwe, że wstydziła się o tym powiedzieć. Brałem pod uwagę tę pierwszą opcję, bo nie sądziłem, że ona byłaby zdolna zrobić coś ohydnego.
                Wstałem z kanapy i poszedłem do kuchni. Chciałem zrobić sobie kawę. Wolałem nie ryzykować i nie schlać się po raz kolejny. Harry-Super-Niania-Styles. Podczas gdy ekspres zaczął pracować, usłyszałem dźwięk mojej komórki. Wziąłem ją w dłoń i ujrzałem, kto do mnie dzwoni. Louis. Co ten człowiek mógł ode mnie chcieć o godzinie 10 w piątek. Normalnie chłopak spał do 14, jak nie później. Dlatego tym bardziej się zdziwiłem.
-Hej Lou-powiedziałem.
-Cześć! Słuchaj Harry, bo ja mam do ciebie pewną...jakby to powiedzieć...sprawę- zaczął niepewnie.
-Wal.
-Ale to nie jest rozmowa na telefon- odparł Louis. Wtedy totalnie się zdziwiłem. Nie była to rozmowa na telefon? -Czy moglibyśmy się dzisiaj u mnie spotkać. Wiem, że jest u ciebie ta dziewczyna, ale to dla mnie ważne- wybełkotał. Mówił wszystko to tak nieśmiale. Jakby się bardzo bał tego spotkania.
Czemu do jasnej cholery, nie zastanowiłem się, dlaczego powiedział "ta dziewczyna" z takim wyrzutem. Czemu?
Jednak wtedy zająłem się tym, że nie mogłem do niego pójść, bo nie miałem zamiaru zostawiać Jade znów samej.
-Okay, tylko wybacz, ale dzisiaj nie za bardzo mogę, ale obiecuję, że jutro do ciebie przyjadę- powiedziałem.
-To dobrze- odparł z entuzjazmem.- Może przyjedziesz na kolację?- Zaskoczyła mnie jego propozycja. Louis zaprosił mnie na kolację? Przecież ten człowiek ledwo potrafi zrobić kanapki, a co dopiero jakąś kolację.
-Nie ma problemu, będziemy z Jade o 19-powiedziałem.
-Nie, bez niej- mruknął. To było zdecydowanie podejrzane. Przecież jak z nim gadałem to wydawało mi się, że ją lubi.
-Dobrze, spokojnie. Będę o 19, bez Jade- obiecałem.
-Wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć. To do zobaczenia, pa- powiedział z zadowoleniem i się rozłączył.
                 Zastanawiałem się czy ich pogrzało. Jade zachowywała się jakby, co najmniej miała okres. Nic jej nie odpowiadało i o wszystko się kłóciła. A no i oczywiście wkopała się w jakieś tarapaty. A Tomlinson? Zaprosił mnie na kolację. Nie byłoby to dziwne gdyby zaprosił mnie i Jade, ale on nie zrobił tego. Chciał żebym przyszedł tylko ja.
            Wyjąłem szklankę spod ekspresu i odwróciłem się w stronę salonu. Zobaczyłem wtedy dziewczynę. Zabrała moją bluzę i założyła krótkie, czarne spodenki. Miał rozpuszczone włosy, które były potargane. Wyglądała słodko. Jade intensywnie się we mnie wpatrywała. Ruszyła nagle i mnie przytuliła. Odłożyłem kawę i również ją objąłem.
-Przepraszam- wyszeptała i zacieśniła uścisk.
-Nie szkodzi, miałaś gorszy dzień. Zdarza się- powiedziałem. Dziewczyna oddaliła się ode mnie i przeczesała włosy.
Spuściła wzrok na moją klatkę piersiową. Podniosła dłoń i delikatnie nią dotknęła jeden z moich tatuaży. Były to dwie jaskółki na obojczykach.
-Śliczny- oznajmiła.
-Dziękuję- powiedziałem. Dziewczyna zaczęła się uważniej przyglądać reszcie.
                Niektóre z nich były mniej albo bardziej trafione. Jedne z nich nawiązywały do czegoś ważnego, a inne zrobiłem, bo po prostu mi się podobały. Inne były związane z bardziej bolesnymi wspomnieniami. Taki był na przykład tatuaż z imieniem mojej mamy. Inne łączyły się z agencją, inne z moją przyjaźnią z Louisem. Miałem ich przeszło 50. Gdybym miał opowiadać o znaczeniu i dziejach każdego z nich zajęłoby mi to spokojnie dwie godziny.
-Dużo ich masz- zauważyła Jade przejeżdżając po linii łodygi paproci, która ledwo wystawała mi zza spodni.
-Ale to chyba dobrze, nie sądzisz?- Zapytałem z uśmiechem. Dziewczyna szybko go odwzajemniła
-Jeśli sądzisz, że oglądanie tatuaży to tylko pretekst, żeby cię obmacać, to się mylisz- odparła Leto.
-Szkoda- parsknąłem. Jade dała mi kuksańca w ramię.
              Podałem jej kawę, kiedy ona usiadła na kanapie.
-Zazwyczaj tego nie piję, ale teraz nie wytrzymam- oznajmiła.
-Czemu?- zapytałem dosiadając się do niej.
-Nie mogłam zasnąć- wyszeptała. Głośno westchnąłem.
-Ja też- dodałem. Jade przetarła oko.
-Harry, jeśli będę potrzebować twojej pomocy na pewno po nią do ciebie przyjdę. Nie należę do osób, które chowają się ze swoimi problemami- powiedziała. Delikatnie objąłem jej ramieniem.
-Jade, ja po prostu się o ciebie martwię. Obiecałem Jaredowi, że się tobą zajmę. Spieprzyłem to z mojej strony, dlatego teraz nie mogę pozwolić, żebyś ty sobie sama coś zrobiła- oznajmiłem.- A zresztą nie chcę na ten temat z tobą gadać. Sama dobrze wiesz, że się pokłócimy, a ja tego nie chcę.- Dziewczyna pokręciła twierdząco głową.- W zamian, moglibyśmy pogadać o pogodzie- zaproponowałem. Dziewiętnastolatka wypluła kawę i zaczęła się śmiać.
-Naprawdę, pogoda?- Spytała ironicznie-, ale Harry musisz mi obiecać, że nic na razie nie powiesz tacie. Sama muszę to zrobić- powiedziała. Zrobiłem najbardziej idiotyczną, zdziwioną minę, jaką mogłem zrobić.
-Moja droga, słońce dzisiaj naprawdę pięknie świeci- powiedziałem głośno. I tak zaczęła się nasza mini bitwa. Jade starała się ze mną racjonalnie porozmawiać na temat jej problemów, a ja gadałem jakieś idiotyzmy na temat anomalii pogodowych. Dziewczyna zaczęła mnie łaskotać, chociaż słabo jej to wychodziło, bo zdążyłem założyć koszulkę i nie mam łaskotek. W zamian za to, ja zacząłem ją szczypać w żebra. Bawiłem się jak małe dziecko. Byłem naprawdę szczęśliwy, nawet z tak małej rzeczy. Dawno nie czułem się tak dobrze. Jade też to wyraźnie się podobało. Uśmiech nie schodził z jej twarzy. Nie można było uwierzyć, że ta dziewczyna jeszcze dzień wcześniej była pobita i jej policzek nadal zdobi siniak. Leto zaczęła mnie bić poduszką.
-A czy wiesz, że następne zaćmienie słońca będzie mieć miejsce we Francji?- Spytałem przy okazji broniąc się przed kolejnym uderzeniem.
-Super, może tam pojedziemy- powiedziała Jade i walnęła mnie poduszką w brzuch. "Walczyliśmy" jeszcze chwilę, kiedy dziewczyna straciła równowagę i prawie spadła na podłogę, ale ja ją złapałem. Niestety, ja również się nie utrzymałem i spadliśmy obydwoje.

                     Wtedy przestaliśmy się śmiać. Byłem nad Jade i dzieliły nas dosłownie centymetry. Leto delikatnie ujęła moją twarz. Przestało się wszystko dla mnie liczyć. To, że była ona 6 lat młodsza, była córką Jareda, miała kłopoty i to, że nie byłem dla niej odpowiednim facetem. Chciałem tylko i wyłącznie ją pocałować. Zacząłem powoli zmniejszać dystans między nami. Gdy nasze wargi prawie się złączyły...padł pierwszy strzał.
_________________________________________________________________________________

Panie i panowie, koty i psy, szczurki i kucyki...przed wami 10 ROZDZIAŁ! Czy wy rozumiecie? Bo ja tego nadal nie ogarniam! Już 10 rozdziałów ponad 1100 wyświetleń i w dodatku na koniec taki suprise! Obiecuję wam, że od tego momentu, Jade i Harry nie będą stać w miejscu jak to było dotychczas tylko naprawdę zacznie się dziać! A teraz co sądzicie o tym rozdziale? Louis zaprosił Harrego na kolację, co się dzieje! Jade i Harry prawie się pocałowali, ale przerwały im to strzały! Właśnie, jakie strzały? I jeszcze co oznacza tekst pisany kursywą?Piszcie wasze domysły, emocje, skargi, zażalenia, zgłoszenie śmierci zwierzaka, WSZYSTKO! No i oczywiście przypominam wam, że możecie zapytać dowolnego bohatera, o co chcecie! Nie koniecznie musi być to związane z opowiadaniem :P
Życzę wam udanego tygodnia moje misiaczki :)

6 komentarzy:

  1. O kurde!
    Rozdział jak zwylke mi sie podoba :)
    Zaczyna się dziać hihihi
    Może to Louis ją tak urządził... nie wiem...
    Mam nadzieję na wielką miłość między Harrym a Jade! aww
    A jeśli chodzi o strzały... hmm... pewnie Jade w coś się wkopała i Harry będzie musiał jej pomóc... super!
    Uwielbiam bohaterów:
    Harry jest taki cham i flirciarz ale uważam, że jakby coś stało się Jade to pomógłby jej
    I tutaj pytanie do Harryego:
    GDYBY JADE COŚ SIĘ STAŁO TO MARTWIŁBYŚ SIĘ, NIE TYLKO ZE WZGLĘDU NA JEJ TATĘ?
    Jade taka słodka ale tak na prawdę ma pewnie swoje za uszami i coś nabroiła haha
    Czekam na kolejny xx
    Twoja @NiamsLov

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awww dziękuję ci za twój komentarz :D i czemu sądzisz, że to Lou mógł tak załatwić Jade? :D jestem ciekawa skąd masz taki pomysł :3
      Harry: Moja droga, oczywiście, że martwiłbym się o Jade bezwzględu na to kim jest jej ojciec. Jest kobietą więc jest czasem nieco słabsza i potrzebuje pomocy. I czuję się urażony ponieważ nie jestem aż takim chamem na jakiego ci się wydaje :*

      Usuń
  2. Okej, znowu się wkręcam. Może jednak nie będzie tak banalnie jak się spodziewałam ;)
    Co to za strzały?!
    Czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pocałunkek <3 Musiałaś przerwać w takim momencie? Nie mogłaś dać im nacieszyc sie sobą?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe jestem sadystą :3 nie ma tak dobrze, muszą się trochę pomęczyć :P

      Usuń
  4. Jak dla mnie to dobrze, że przerwałaś w takim momencie :) bo aż się prosi by przeczytać kolejny :)
    Jak dla mnie ich znajomość troszeczkę za szybko się pogłębiła ale tak to ogółem jest dobrze.:) to tylko moje odczucie :)
    Pozdrawiam, @darkangelsdie

    OdpowiedzUsuń