Słońce zaczęło ogrzewać moje ręce. Było to bardzo
miłe ciepło, takie delikatne. Jade też miała tak ciepłe dłonie.
I
znowu o niej myślałem, setny raz tamtej nocy. Na przemian myślałem o niej i
o...o nim. Nie zmrużyłem w ogóle oka. Kiedy już nieco ochłonąłem mogłem nad tym
wszystkim spokojnie pomyśleć. Znaczy się przeanalizować, bo nie mogłem o tym
normalnie myśleć.
Louis naprawdę wybrał genialną porę na to wszystko. Akurat wtedy, kiedy
kogoś potrzebowałem, był on. Starałem się w myślach ułożyć jakoś naszą rozmowę,
bo musieliśmy porozmawiać. Jednak za każdym razem jak myślałem nad tym, miałem
coraz większy mętlik. Kilka razy w ciągu nocy miałem wielką ochotę pójść do
niego i znowu go przytulić. Ale co mogłem mu powiedzieć? Wiesz stary, dziewczyna
mnie zostawiła, ale akurat mnie pocałowałeś i nagle zacząłem coś do ciebie
czuć! Nie, tak nie mogłem. Zachowałbym się jak skończony cham.
Nagle poczułem jak ktoś chce otworzyć drzwi. Przesunąłem się, więc na
bok. Skuliłem się w rogu ściany. Do pokoju wszedł Louis. Jak zwykle miał
potargane włosy. Założył zwykły biały T-shirt i szare spodnie dresowe. Wyglądał
zjawiskowo...Znaczy się wtedy mógł przyjść do mnie w worku po ziemniakach i
wyglądałby jak młody bóg.
Chłopak
był wyraźnie smutny. Miał jeszcze podkrążone oczy. Musiał naprawdę długo
płakać. Podszedł i usiadł obok mnie. Siedzieliśmy tak w ciszy. Po chwili
odwróciłem się w jego stronę. Lou cały czas mi się przyglądał. Nie mogłem tego
wytrzymać. Wyglądał na najbardziej nieszczęśliwego człowieka na Ziemi. I to
wszystko przeze mnie.
-Przepraszam- wyszeptał.
-Nie...nie masz, za co- powiedziałem. Chłopak
schował głowę między nogami.
-Mam- odparł. Złapałem jego rękę, ale on szybko
wstał i musiałem go puścić. Spojrzałem na niego zdziwiony.
-Harry, nie powinienem był tego robić- wybełkotał.
-Ale zrobiłeś- powiedziałem. Lou zaczął nerwowo po
pokoju.
-To było głupie- stwierdził.
-Więc mnie nie kochasz?- Spytałem po prostu. Chłopak
gwałtownie się odwrócił.
-Tak, znaczy się nie. Aaaa- powiedział i od razu się
speszył. Kucnął na środku pokoju i zaczął masować skronie.
-To, co w końcu?- Zapytałem. Louis zaczął
intensywnie na mnie patrzeć.
-To skomplikowane- powiedział.
-Wszystko jest skomplikowane, ale Lou...ludzi nie
całuje się od tak sobie- odparłem. Chłopak ponownie wstał i podszedł do okna.
-Harry, ja naprawdę nie wiem jak mam ci to
wytłumaczyć- zaczął, a ja wstałem żeby do niego podejść-wtedy jak do ciebie
zadzwoniłem, to chciałem się spotkać, żeby ci to wszystko powiedzieć. O tym, że
cały czas o tobie myślę, że cały czas marzę żeby ciebie dotknąć. Ale wtedy
zniknąłeś razem z nią. Bardzo...bardzo się o ciebie bałem. Bałem się, że już
nigdy więcej cię nie zobaczę. Że już nigdy więcej nie usłyszę twojego pięknego
głosu. Że nigdy nie będę mógł ci powiedzieć, co do ciebie czuję. Nie spałem po
nocach, żeby cię znaleźć. O wątpiła, że tego dokonam, ale ja nie spocząłem.
Cierpliwie szukałem, sprawdziłem Jade. Byłem wtedy na nią tak wściekły. Byłem
wściekły, że przez nią mi cię zabrali- te słowa brzmiały tak znajomo.- Ale cię
znalazłem. Byłem tak bardzo szczęśliwy. Myślałem wtedy, że od razu ci wszystko
powiem, że wszystko się między nami ułoży. Nawet myślałem, że moglibyśmy razem
zamieszkać, ogólnie razem być. Ułożyłem miliard scenariuszy naszego życia. Ale
spytałem się o to czy ją kochasz. Twoja odpowiedź mnie zabolała. Moje serce
pękło. Musiałem przed tobą udawać, że cieszę się, że jesteś szczęśliwy. Byłem
samolubny, ale kiedy zobaczyłem w agencji jak za nią biegniesz, jak bardzo ją
kochasz, z jakim uczuciem na nią patrzyłeś, zrozumiałem jak wielkim jestem
idiotą. Chciałem być z kimś, kto już kogoś kocha. W dodatku jest hetero i w
życiu nie spojrzałby z miłością na mężczyznę. Starałem się przez tę krótką
chwilę przestać o tobie myśleć. Wykasować wszystko to, co do tej pory czułem.
Ale jak widziałem jak płaczesz, jak cierpisz...jak mówiłeś, że ja nic nie
rozumiem, nie wytrzymałem. Musiałem to zrobić, ale obiecuję ci, że nigdy to się
nie powtórzy- skończył i spojrzał na mnie. Stykaliśmy się ramionami, a ja wtedy
nie wierzyłem, czego słucham. To był najsilniejszy człowiek, jakiego poznałem.
-A, co jeśli chciałbym, żeby to się powtórzyło?-
Zapytałem. Louis otworzył buzię. Sam chciałem to zrobić, bo nie wierzyłem, co
powiedziałem. Ale wtedy działem pod wpływem chwili, nie myślałem o
konsekwencjach.
-Nie chcesz tego-mruknął. Wtedy złapałem go za rękę.
-A co, jeśli jednak chcę? Co jeśli chcę jeszcze raz
to zrobić? Żebyś znowu mnie pocałował, przytulił. Co jeśli chcę żebyś powiedział,
wprost, że mnie kochasz- zacząłem mówić. To był impuls. To była chęć
znalezienia spokoju. Nawet u boku chłopaka.
-Kochasz Jade, a we mnie znalazłbyś tylko chwilowe
ukojenie. Nie chcę zniszczyć tego, co jest między wami. Czułbym się z tym
potwornie- powiedział. Staliśmy przez chwilę i żaden z nas nie mógł się
odezwać. Puściłem jego dłoń. Louis mógł mieć rację. Mogłem go potrzebować tylko
na chwilę. Gdyby Jade wróciła, od razu bym go zostawił, a wtedy bym złamał mu
serce.
-Tak po prostu przestaniesz mnie kochać?- dopytałem.
Chłopak zapatrzył się w przestrzeń za oknem. Intensywnie zastanawiał się
nad odpowiedzią. Delikatnie zmarszczył czoło, zawsze tak robił. Louis naprawdę
wyglądał jakby był nieobecny. Jakby sam nie chciał odpowiadać na to pytanie,
ale dla mnie czas dłużył się nieubłaganie. Czekałem na to co on powie. Jednak
nie wiedziałem, czego ja w ogóle chciałem. Chciałem żeby powiedział, że mnie
wkręcił i nagle wpadną faceci z kamerami i krzykną "mamy cię".
Ale
w głębi duszy, chciałem żeby jednak powiedział "kocham cię". Chociaż
chwilę wcześniej stwierdziłem, że to głupie. To wszystko było ciężkie,
niezrozumiałe. Wszystko działo się dla mnie za szybko. Czułem się jakbym był na
jakiejś karuzeli emocjonalnej. To było potworne uczucie.
-Harry, ja naprawdę nie wiem czy cię kocham tak, że
kocham. Nigdy niczego nie czułem do faceta- odpowiedział.
-Ja też- dodałem.
-A teraz coś czujesz, prawda?- zapytał. Pokręciłem
twierdząco głową.
-Cóż za ironia. Nie możemy określić naszych uczuć, a
jednak się pocałowaliśmy- parsknął Lou. Ja też cicho się zaśmiałem.
-Ale muszę ci przyznać, że zajebiście całujesz-
wypaliłem. Chłopak uśmiechnął się i delikatnie zarumienił.
-Ty też- dopowiedział i ja też poczułem jak policzki
zaczynają mnie piec.- Ale naprawdę obiecuję, że już nigdy to się nie powtórzy.
-Dasz radę zapomnieć? To nie takie proste- powiedziałem.
Louis głośno westchnął.
-Wiesz, myślę, że to zwykłe zauroczenie. I chyba dam
radę- stwierdził.
Bullshit
-Wierzę w ciebie- powiedziałem dodając mu otuchy.
-To może nie jest odpowiedni moment, ale jak się trzymasz,
jeśli chodzi o Jade?- zapytał. Wziąłem głęboki wdech. Musiał o to zapytać.
-Ja dalej nie rozumiem jak ona mogła to zrobić-
westchnąłem.
-Kate sądzi, że to wszystko twoją wina. Chyba nie
rozumie jak naprawdę to było. Jade starała się jej to wytłumaczyć, ale ona była
uparta- powiedział Lou. Zamknąłem oczy i po policzku spłynęła mi jedna łza.
Louis ją wytarł.
-Hej, będzie dobrze. Obiecuję, że ją znajdę.
Obiecuję, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, żebyście mogli być razem-
powiedział. Spojrzałem na chłopaka.
Nie
zasługiwałem na niego. Po prostu nie byłem godzien jego uwagi i uczuć. On nadal
bezwzględnie dążył do uszczęśliwienia mnie, a zarazem do jego
unieszczęśliwienia. Jak on tak mógł. To go musiało niszczyć od środka i mnie
zresztą też. Świadomość tego wszystkiego za bardzo przytłaczała.
-Jesteś wspaniały- wyszeptałem i musiałem go
przytulić. Chociaż ten jeden raz.
Hej. Zapraszam na NOWY spis fanfictionhttp://kraina-fanfiction.blogspot.com/ ! Mam nadzieję, że wpadniesz! <3
OdpowiedzUsuń