Witaj!

wtorek, 16 grudnia 2014

Chapitre 38

Słońce zaczęło ogrzewać moje ręce. Było to bardzo miłe ciepło, takie delikatne. Jade też miała tak ciepłe dłonie.
            I znowu o niej myślałem, setny raz tamtej nocy. Na przemian myślałem o niej i o...o nim. Nie zmrużyłem w ogóle oka. Kiedy już nieco ochłonąłem mogłem nad tym wszystkim spokojnie pomyśleć. Znaczy się przeanalizować, bo nie mogłem o tym normalnie myśleć.
              Louis naprawdę wybrał genialną porę na to wszystko. Akurat wtedy, kiedy kogoś potrzebowałem, był on. Starałem się w myślach ułożyć jakoś naszą rozmowę, bo musieliśmy porozmawiać. Jednak za każdym razem jak myślałem nad tym, miałem coraz większy mętlik. Kilka razy w ciągu nocy miałem wielką ochotę pójść do niego i znowu go przytulić. Ale co mogłem mu powiedzieć? Wiesz stary, dziewczyna mnie zostawiła, ale akurat mnie pocałowałeś i nagle zacząłem coś do ciebie czuć! Nie, tak nie mogłem. Zachowałbym się jak skończony cham.
               Nagle poczułem jak ktoś chce otworzyć drzwi. Przesunąłem się, więc na bok. Skuliłem się w rogu ściany. Do pokoju wszedł Louis. Jak zwykle miał potargane włosy. Założył zwykły biały T-shirt i szare spodnie dresowe. Wyglądał zjawiskowo...Znaczy się wtedy mógł przyjść do mnie w worku po ziemniakach i wyglądałby jak młody bóg.
              Chłopak był wyraźnie smutny. Miał jeszcze podkrążone oczy. Musiał naprawdę długo płakać. Podszedł i usiadł obok mnie. Siedzieliśmy tak w ciszy. Po chwili odwróciłem się w jego stronę. Lou cały czas mi się przyglądał. Nie mogłem tego wytrzymać. Wyglądał na najbardziej nieszczęśliwego człowieka na Ziemi. I to wszystko przeze mnie.
-Przepraszam- wyszeptał.
-Nie...nie masz, za co- powiedziałem. Chłopak schował głowę między nogami.
-Mam- odparł. Złapałem jego rękę, ale on szybko wstał i musiałem go puścić. Spojrzałem na niego zdziwiony.
-Harry, nie powinienem był tego robić- wybełkotał.
-Ale zrobiłeś- powiedziałem. Lou zaczął nerwowo po pokoju.
-To było głupie- stwierdził.
-Więc mnie nie kochasz?- Spytałem po prostu. Chłopak gwałtownie się odwrócił.
-Tak, znaczy się nie. Aaaa- powiedział i od razu się speszył. Kucnął na środku pokoju i zaczął masować skronie.
-To, co w końcu?- Zapytałem. Louis zaczął intensywnie na mnie patrzeć.
-To skomplikowane- powiedział.
-Wszystko jest skomplikowane, ale Lou...ludzi nie całuje się od tak sobie- odparłem. Chłopak ponownie wstał i podszedł do okna.
-Harry, ja naprawdę nie wiem jak mam ci to wytłumaczyć- zaczął, a ja wstałem żeby do niego podejść-wtedy jak do ciebie zadzwoniłem, to chciałem się spotkać, żeby ci to wszystko powiedzieć. O tym, że cały czas o tobie myślę, że cały czas marzę żeby ciebie dotknąć. Ale wtedy zniknąłeś razem z nią. Bardzo...bardzo się o ciebie bałem. Bałem się, że już nigdy więcej cię nie zobaczę. Że już nigdy więcej nie usłyszę twojego pięknego głosu. Że nigdy nie będę mógł ci powiedzieć, co do ciebie czuję. Nie spałem po nocach, żeby cię znaleźć. O wątpiła, że tego dokonam, ale ja nie spocząłem. Cierpliwie szukałem, sprawdziłem Jade. Byłem wtedy na nią tak wściekły. Byłem wściekły, że przez nią mi cię zabrali- te słowa brzmiały tak znajomo.- Ale cię znalazłem. Byłem tak bardzo szczęśliwy. Myślałem wtedy, że od razu ci wszystko powiem, że wszystko się między nami ułoży. Nawet myślałem, że moglibyśmy razem zamieszkać, ogólnie razem być. Ułożyłem miliard scenariuszy naszego życia. Ale spytałem się o to czy ją kochasz. Twoja odpowiedź mnie zabolała. Moje serce pękło. Musiałem przed tobą udawać, że cieszę się, że jesteś szczęśliwy. Byłem samolubny, ale kiedy zobaczyłem w agencji jak za nią biegniesz, jak bardzo ją kochasz, z jakim uczuciem na nią patrzyłeś, zrozumiałem jak wielkim jestem idiotą. Chciałem być z kimś, kto już kogoś kocha. W dodatku jest hetero i w życiu nie spojrzałby z miłością na mężczyznę. Starałem się przez tę krótką chwilę przestać o tobie myśleć. Wykasować wszystko to, co do tej pory czułem. Ale jak widziałem jak płaczesz, jak cierpisz...jak mówiłeś, że ja nic nie rozumiem, nie wytrzymałem. Musiałem to zrobić, ale obiecuję ci, że nigdy to się nie powtórzy- skończył i spojrzał na mnie. Stykaliśmy się ramionami, a ja wtedy nie wierzyłem, czego słucham. To był najsilniejszy człowiek, jakiego poznałem.
-A, co jeśli chciałbym, żeby to się powtórzyło?- Zapytałem. Louis otworzył buzię. Sam chciałem to zrobić, bo nie wierzyłem, co powiedziałem. Ale wtedy działem pod wpływem chwili, nie myślałem o konsekwencjach.
-Nie chcesz tego-mruknął. Wtedy złapałem go za rękę.
-A co, jeśli jednak chcę? Co jeśli chcę jeszcze raz to zrobić? Żebyś znowu mnie pocałował, przytulił. Co jeśli chcę żebyś powiedział, wprost, że mnie kochasz- zacząłem mówić. To był impuls. To była chęć znalezienia spokoju. Nawet u boku chłopaka.
-Kochasz Jade, a we mnie znalazłbyś tylko chwilowe ukojenie. Nie chcę zniszczyć tego, co jest między wami. Czułbym się z tym potwornie- powiedział. Staliśmy przez chwilę i żaden z nas nie mógł się odezwać. Puściłem jego dłoń. Louis mógł mieć rację. Mogłem go potrzebować tylko na chwilę. Gdyby Jade wróciła, od razu bym go zostawił, a wtedy bym złamał mu serce.
-Tak po prostu przestaniesz mnie kochać?- dopytałem.
        Chłopak zapatrzył się w przestrzeń za oknem. Intensywnie zastanawiał się nad odpowiedzią. Delikatnie zmarszczył czoło, zawsze tak robił. Louis naprawdę wyglądał jakby był nieobecny. Jakby sam nie chciał odpowiadać na to pytanie, ale dla mnie czas dłużył się nieubłaganie. Czekałem na to co on powie. Jednak nie wiedziałem, czego ja w ogóle chciałem. Chciałem żeby powiedział, że mnie wkręcił i nagle wpadną faceci z kamerami i krzykną "mamy cię".
           Ale w głębi duszy, chciałem żeby jednak powiedział "kocham cię". Chociaż chwilę wcześniej stwierdziłem, że to głupie. To wszystko było ciężkie, niezrozumiałe. Wszystko działo się dla mnie za szybko. Czułem się jakbym był na jakiejś karuzeli emocjonalnej. To było potworne uczucie.
-Harry, ja naprawdę nie wiem czy cię kocham tak, że kocham. Nigdy niczego nie czułem do faceta- odpowiedział.
-Ja też- dodałem.
-A teraz coś czujesz, prawda?- zapytał. Pokręciłem twierdząco głową.
-Cóż za ironia. Nie możemy określić naszych uczuć, a jednak się pocałowaliśmy- parsknął Lou. Ja też cicho się zaśmiałem.
-Ale muszę ci przyznać, że zajebiście całujesz- wypaliłem. Chłopak uśmiechnął się i delikatnie zarumienił.
-Ty też- dopowiedział i ja też poczułem jak policzki zaczynają mnie piec.- Ale naprawdę obiecuję, że już nigdy to się nie powtórzy.
-Dasz radę zapomnieć? To nie takie proste- powiedziałem. Louis głośno westchnął.
-Wiesz, myślę, że to zwykłe zauroczenie. I chyba dam radę- stwierdził.
Bullshit
-Wierzę w ciebie- powiedziałem dodając mu otuchy.
-To może nie jest odpowiedni moment, ale jak się trzymasz, jeśli chodzi o Jade?- zapytał. Wziąłem głęboki wdech. Musiał o to zapytać.
-Ja dalej nie rozumiem jak ona mogła to zrobić- westchnąłem.
-Kate sądzi, że to wszystko twoją wina. Chyba nie rozumie jak naprawdę to było. Jade starała się jej to wytłumaczyć, ale ona była uparta- powiedział Lou. Zamknąłem oczy i po policzku spłynęła mi jedna łza. Louis ją wytarł.
-Hej, będzie dobrze. Obiecuję, że ją znajdę. Obiecuję, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, żebyście mogli być razem- powiedział. Spojrzałem na chłopaka.
          Nie zasługiwałem na niego. Po prostu nie byłem godzien jego uwagi i uczuć. On nadal bezwzględnie dążył do uszczęśliwienia mnie, a zarazem do jego unieszczęśliwienia. Jak on tak mógł. To go musiało niszczyć od środka i mnie zresztą też. Świadomość tego wszystkiego za bardzo przytłaczała.
-Jesteś wspaniały- wyszeptałem i musiałem go przytulić. Chociaż ten jeden raz.

1 komentarz:

  1. Hej. Zapraszam na NOWY spis fanfictionhttp://kraina-fanfiction.blogspot.com/ ! Mam nadzieję, że wpadniesz! <3

    OdpowiedzUsuń