4020 wyświetleń! Taniec radości TAJM!!!
_________________________________________________________________________________Nie miałem bladego pojęcia, gdzie mogłem znaleźć dziewczynę. Pierwsze, co przyszło mi do głowy, to pokój Jareda. Jednak nie było jej tam. Nigdzie jej nie było. Kompletnie nie wiedziałem, co robić. Nie mogłem jej znaleźć i to mnie irytowało. Chciałem, już z nią porozmawiać, przytulić, cokolwiek.
Kiedy moje poszukiwania nie przynosiły efektów, postanowiłem pójść do
swojego gabinetu. Minąłem inne pokoje i nacisnąłem na klamkę od drzwi. Jednak
dziwne było to, że były otwarte. Nie powinno tak być. Wszedłem niepewnie do
pokoju i ją ujrzałem.
Jade siedziała przy biurku. Widziałem, że miała na sobie zieloną
koszulkę, która odkrywała jej smukły brzuch. Na nogach miała długie jeansowe,
nie dość obcisłe spodnie, które były przytrzymywane przez czerwone szelki. Jej
włosy delikatnie opadały na ramiona. Dziewczyna wyglądała tak ślicznie.
Kiedy tylko wszedłem do pokoju, ona gwałtownie odsunęła się od biurka. Dopiero
wtedy zobaczyłem, że przeglądała coś na moim laptopie. Była wtedy lekko
przerażona, a ja podszedłem do niej. Jade zaczęła się delikatnie uśmiechać, co
ja też zrobiłem.
-Cześć misiaku- powiedziałem.
-Hej- odpowiedziała z uśmiechem. Podniosłem ją z krzesełka,
a ona zaczęła wierzgać nogami.-Co ty robisz?- krzyknęła przez śmiech. Postawiłem ją obok biurka i usiadłem na
krześle. Ona zrozumiała co chcę zrobić i chciała zamknąć laptopa, ale
zagrodziłem jej drogę.
-Nawet o tym nie myśl- ostrzegłem ją, a ona stanęła
udając, że się na mnie obraziła.
-Ja tylko przeglądałam zdjęcia- oznajmiła z
niezadowoleniem. Spojrzałem na nią z lekkim uśmiechem. Dziewczyna podniosła
brew do góry.
-Rozumiem cię w 100 procentach- powiedziałem z
zadowoleniem. Wziąłem laptopa na moje kolana.
Miło
było znowu ją spotkać. Tęskniłem za nią tak bardzo. Odczuwałem wielką pustkę
gdy jej nie widziałem. Kiedy nie czułem jej bliskości, było mi źle. Czułem,
jakbym stracił coś bardzo ważnego. Nie wiedziałem czemu od razu się do niej nie
przytuliłem, nie powiedziałem jej tego wszystkiego.
-Doprawdy? Dlaczego?- zapytała ze zdziwieniem.
Zaśmiałem się, a ona nadal patrzyła na mnie obrażona.
-Jestem tak zajebisty, że przeglądanie moich zdjęć
jest oczywistością- powiedziałem, a ona przewróciła oczami. Kiedy zacząłem
patrzyć w ekran laptopa, ona starała mi się go odebrać.
-Nie, proszę, ja po prostu- wybełkotała. Była tym
tak zażenowana, że aż mnie to rozbawiło. Kiedy w końcu udało mi się trzymać ją
tak, żeby mnie co sekundę nie uderzała w plecy, spojrzałem na album jaki
przeglądała. Było to z wakacji moich i Louisa w Hiszpanii. Mieliśmy tam chyba z
1000 zdjęć. Najlepiej bawiłem się, gdy pojechaliśmy na skutery wodne. Jade
akurat przeglądała zdjęcia z tamtego wypadu. Nieskromnie muszę przyznać, że
wyszedłem tam nie najgorzej.
-Nie dziwię się skarbie, że z takim zaciekawieniem
to oglądasz- odparłem, a dziewczyna była już cała czerwona. Starała się to
jakoś to ukryć, ale nie udawało się jej to.
-Są naprawdę ładne. Wyszedłeś bardzo- zaczęła mówić,
ale urwała. Odłożyłem laptopa i złapałem ją za ręce. Ona nadal stała, a ja
siedziałem. Boże, jaka ona była cudowna.
-Jak wyszedłem?- zapytałem ją zachęcająca. Ona nadal
była bardzo speszona. To było słodkie.
-No wiesz. Tak męsko. Naprawdę- wyjąkała, a ja
poszerzyłem swój uśmiech. Ona zrobiła to samo co ja.
-Dziękuję- powiedziałem. Jade wyciągnęła rękę, żeby
poprawić moje włosy. Wzięła w dłonie jeden z kosmyków i założyło za ucho. Była
taka delikatna i subtelna w tym wszystkim co robiła. Tak bardzo chciałem ja
przytulić. Wpatrywałem się intensywnie w jej oczy. Było kompletnie inaczej niż
ja robiliśmy to kiedyś. Wtedy walczyliśmy o to, które bardziej speszy drugie.
Wtedy to było po prostu piękne. Czułem takie miłe mrowienie i to nie tylko w
brzuchu. Fala miłego ciepła przeszła przez całe moje ciało.
-Jesteś przystojny, wiesz?- odparła z uśmiechem.
Poczułem jak moje policzki zaczynają płonąć.
-Ty też jesteś. Znaczy się nie przystojna, tylko
śliczna- wyjąkałem. Ona delikatnie się uśmiechnęła.
-Przepraszam, że nie przyszłam do ciebie jak byłeś w
szpitalu- wyszeptała w pewnym momencie. Ja przejechałem dłonią po jej ręce.
-Nie szkodzi- powiedziałem. Dziewczyna wypuściła
głośno powietrze.
-Właśnie, że szkodzi- oznajmiła i ode mnie odeszła.
Stanęła przy oknie i skrzyżowała ręce na piersi. Uważnie przyglądała się
krajobrazowi za oknem. Wstałem z krzesła, aby do niej podejść. Wyglądała na
smutną i to mnie bolało. Tak bardzo chciałem, żeby na jej twarzy zawsze gościł
szczery uśmiech. Musiałem pilnować, żeby zawsze była szczęśliwa.
-Co się dzieje kochanie?- zapytałem. Ona odwróciła
głowę w moją stronę. Zobaczyłem, że miała w oczach łzy. Wtedy tak bardzo mnie
to ścisnęło za serce.
-Czemu tak do mnie mówisz?- zapytała słabo. Zdziwiło
mnie to pytanie. Nie było ono ironiczne. Bardziej jakby nie mogła uwierzyć, że
ktoś do niej tak mówi. Nawet nie zwróciłem uwagi na to, że cały czas tak do
niej mówię.
-Jade…-zacząłem.
-Dlaczego? Tak mówi się do kogoś kiedy się go kocha.
Mnie nie można kochać- wyszeptała. Nie wierzyłem w to co ona mówi. Ona była tak
bardzo wspaniała, nie mogła tak sądzić.
-Nawet tak nie mów- powiedziałem. Złapałem ją za
dłoń i zacząłem delikatnie masować.
-Wtedy nie majaczyłeś. To nie było tak, że Tomo ci
powiedział, a ty mu nie wierzysz. Nie chcesz uwierzyć, ale wiesz, że to prawda-
zaczęła mówić, a to coraz bardziej mnie raniło.-Tak bardzo chciałabym, żeby
taki chłopak jak ty mnie…- zawiesiła się. Złapałem ją za podbródek, żeby
wreszcie na mnie spojrzała. Po jej policzkach zaczęły płynąć łzy.- Byłam z Tomo
tylko dlatego, że nikt nigdy mnie nie kochał. Byłam wyzywana, zawsze się ze
mnie śmiali, bo niby byłam gorsza, bo byłam nieśmiała. A on mnie pokochał, ale
ja niego nie. Jednak miłe było to, że ktoś wreszcie coś do mnie czuje. I nawet
nie wiesz jakie to jest ciężkie kiedy spotykasz chłopaka swoich marzeń, a on
jest starszy i zbyt idealny, żeby ze mną chodzić. Harry i nie przecz, że tego
nie wiesz- powiedziała, a ja stałem tam cały sparaliżowany. Nie mogłem tego kompletnie
zrozumieć. Przecież to nie mogła być prawda, że ona była aż tak
niedowartościowana.
-A co jeśli powiem, że twój rzekomo idealny chłopak
też czuje do ciebie to samo?- zapytałem nieśmiało. Dziewczyna zastygła. Ledwo
widziałem jak oddycha.
-Kochasz mnie? Przecież to niemożliwe. Przeze mnie
cierpiałeś. Tomo wiedział wszystko ode mnie. To ja mu wszystko powiedziałam,
rozumiesz? Nie zasługuję na ciebie. Nie przyszłam do ciebie do szpitala, bo
jestem tchórzem. Nie mogłabym spojrzeć ci w oczy po tym wszystkim co ci
zrobiłam. Widzę przecież jak kulejesz i że na pewno twoja rana na ramieniu
wygląda okropnie. Wtedy w lesie miałeś rację. Harry ty tak nie myślisz, nie
możesz tak myśleć. Na pewno znajdziesz sobie kogoś lepszego niż jakąś 19-latkę-
zaczęła bełkotać, a ja nie mogłem tego słuchać. Coraz bardziej płakała i mówiła
największe głupoty jakie w życiu słyszałem. Kiedy tak mówiła, położyłem palec
na jej ustach. Od razu zamilkła i ledwo łapała oddech.
-Czy możesz chociaż ten jeden raz się nie odzywać?-
zapytałem cicho. Jade lekko pokiwała twierdząco głową. Nie mogłem wytrzymać, po
prostu nie mogłem. Powoli się do nie przybliżyłem. Dziewczyna oplotła swoje
ręce wokół mojej szyi, a ona wokół jej tali. W końcu zacząłem ją delikatnie
całować. Leto była taka subtelna. Nie chciałem tego w żaden sposób tego
przerywać. Czułem się jak w siódmym niebie. Nigdy w życiu się tak nie
całowałem. Zazwyczaj pocałunki były nachalne i zachłanne. Wtedy to było coś
kompletnie innego, coś wspaniałego.
Po bardzo długiej chwili, dziewczyna zaczęła się ode mnie oddalać.
Chciałem się uśmiechnąć, ale mina dziewczyna mnie zasmuciła. Zaczęła płakać,
ale tak histerycznie.
-Nie powinnam tego robić- powiedziała krztusząc się.
Złapałem je mocno za nadgarstki i przyciągnąłem do piersi.
-Powinnaś była. Jade, kocham cię, rozumiesz?
Cholernie cię kocham. Kocham najbardziej na świecie- mówiłem jak najspokojniej
umiałem. To rozdzierało mnie od środka.
-Ja ciebie też. Kocham cię tak bardzo, ale ja nie
mogę. Nie jestem warta- wybełkotała i mi się wyrwała. Od razu rzuciła się w
stronę drzwi i wybiegła z pokoju. Ruszyłem za nią nie zważając na ból, który
zaczął rozchodzić się po moim udzie. Biegłem najszybciej jak tylko mogłem, ale
Jade była w lepszej kondycji. Wpadła na drzwi prowadzące do klatki schodowej i
je popchnęła. Usłyszałem jej cichy jęk. Musiało ją to zaboleć. W dodatku cały
czas słyszałem jej płacz.
Nie wiedziałem, co miałem robić. Ona mnie kochała, a ja ją. Jednak
dziewczyna strasznie się tego bała. Nie znała wcześniej tego uczucia i to ją
przerażało. Żałowałem, że nie mogłem czytać w jej myślach i że nie mogłem
szybciej biec. Nie chciałem, żeby ona tak się tego obawiała. W dodatku sądziła,
że na mnie nie zasługuje. Była najwspanialszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek
spotkałem. Ludzie robią gorsze rzeczy niż ona i nie mają po tym sumienia. Ją to
wszystko gryzło.
Cały czas histerycznie krzyczałem jej imię. Pokonywałem stopnie
podwójnie, żeby jak najszybciej się koło niej znaleźć. Jednak nie mogłem jej
dogonić. W końcu wybiegliśmy na jakiś korytarz. Czułem jakby serce miało mi
zaraz wybuchnąć, ale nie zwalniałem. Dziewczyna nadal biegła i płakała. W
pewnym momencie z jednego z pokojów ktoś wyszedł. Louis mocno się zdziwił kiedy
zobaczył Jade. Ona nie zdążyła się zastopować i wpadła na niego. Odbiła się od
niego i obydwoje wylądowali na ścianie.
-Co ty odwalasz?-
zapytał wściekle chłopak, ale dziewczyna nie zwróciła na niego uwagi. Odwróciła
się w moją stronę. Zatrzymałem się, bo wiedziałem, że już nie będzie biec.
Wpatrywałem się w nią intensywnie. Obydwoje byliśmy zdyszani po biegu. Na
policzkach miała rozmazany czarny tusz. Chciałem ją przytulić, ale w ogóle nie
mogłem się poruszyć. W dodatku czułem na sobie wzrok Louisa.
-Przepraszam, daj mi to
wszystko przemyśleć- wyszeptała dziewczyna. Podeszła do mnie i cmoknęła w
policzek. Złapałem ją za dłoń i trzymałem dopóki nie odeszła. Jednak gdy
zbliżała się do zaułku, zacząłem do niej iść. Nie mogła ode mnie tak po prostu
odejść. Chciałem ją mieć cały czas przy sobie. Musiałem ją jakoś przy sobie
zatrzymać. Jednak Louis złapał mnie za ramię i pokręcił przecząco głową.
Odwróciłem się w jego stronę.
-Daj jej spokój-
powiedział dobitnie. Chciałem spojrzeć jeszcze raz na Jade, ale zniknęła.
-Chciałem tylko-
zacząłem się jąkać, na co on głośno westchnął.
-Dobrze wiesz, że jest
młoda, a w dodatku nigdy nie zaznała prawdziwego życia. Jeszcze do tego miała
ostatnio miał dużo wrażeń. Nie dostarczaj jej nowych- odparł mój przyjaciel. Ja
stałem tam wpatrzony w miejsce gdzie jeszcze chwilę wcześniej on stała.
-Pocałowałem ją-
wyszeptałem. Louis rozszerzył maksymalnie oczy,
-Że co?- zapytał z
niedowierzaniem.
-Kocham ją. Chyba
pocałunkiem można okazać miłość- powiedziałem słabo. Chłopak złapał mnie za
policzki. Na początku był kompletnie zdezorientowany, ale potem na jego twarzy
pojawił się uśmiech.
-To wspaniale. Jade
musi po prostu sobie wszystko poukładać- oświadczył spokojnie Louis.
Popatrzyłem przez chwilę na niego i stwierdziłem, że mógł mieć rację.
-Okay- powiedziałem.
-Dobrze, a teraz musisz
gdzieś iść- oznajmił i zaczął się kierować do windy. Znowu odezwała się noga i
utykałem. Nie za bardzo wiedziałem, co się ze mną działo. Czułem się jakbym był
w innym świecie.
-Ale wróci?- zapytałem
się go kiedy szliśmy. On się lekko zaśmiał.
-Oczywiście, że wróci.
Przecież cię kocha- powiedział śmiejąc się.
Szkoda,
że nie sprecyzował kiedy wróci. Bo ja nadal czekam. Długo czekam.
_________________________________________________________________________________
_________________________________________________________________________________
Nie wiem czy słyszycie mój złowieszczy śmiech...
Ojj, slysze....
OdpowiedzUsuńTo mi ryje mozg...
Juz nie wiem co mam o tym wszystkim myslec. Juz nic ni wiem.
Mam nadzieje ze beda razem... Chyba.
to tyle bo jutro sprawdzian z fizyki i wosu a ja nic nie umiem
@NiamsLov
Moja droga, zaczynam się martwić o twoją edukację...ty nigdy nic nie umiesz na sprawdziany i kartkówki :D
UsuńKocham to ale i mam takie obawy jak Hazzu.Wróci?Oby i żeby byli razem...
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny!
Zapraszam do siebie:
saveyoutonight-louistommo.blogspot.com