Witaj!

wtorek, 4 listopada 2014

Chapitre 33

              Wyszedłem z samochodu. Odwróciłem się na pięcie i ruszyłem w stronę budynku MI6. John z wielkiej łaski mnie tam przywiózł. W dodatku pożyczył jakieś ubrania, bo z mojego domu niewiele został. Wszedłem do siedziby i bez witania się z kimkolwiek, poszedłem do windy. Musiałem z kimś porozmawiać. Tym kimś był Louis. Musiał wyjaśnić mi parę spraw. Zresztą, musiał coś wiedzieć o Jade.
             Nerwowo stukałem stopą o podłogę windy. Rozmasowałem nieco udo, które znowu dawało mi się we znaki. Bolało i nie mogło przestać. A wtedy nie miałem szpitala i dostępu do morfiny. Wyszedłem chwilę później na korytarz. Od razu skierowałem się do gabinetu, w którym mógł przebywać chłopak. Nie wiedząc, czemu, serce mi przyspieszyło, kiedy stanąłem przed drzwiami. Byłem pełen obaw jak zareaguje na moje przybycie. W dodatku przypomniała mi się wtedy jedna rzecz. Przed naszym zniknięciem, chciał się ze mną spotkać. A jego ton głosu był poważny, więc to było coś ważnego.
             Chciałem otworzyć drzwi, ale ktoś właśnie wychodził z pokoju. Chłopak miał potargane włosy. Wyglądał jakby nie spał od bardzo dawna. Pod oczami miał wory. Był zmęczony. Nie golił się od dawna, bo miał już pokaźny zarost. Ubrany był w białą bluzkę z jakimś napisem, a na to miał założoną jeansową marynarkę. Jak zwykle miał na sobie czarne, obcisłe spodnie. Na rękach, oprócz tatuaży, miał napisane jakieś cyfry i adresy. Jedna z jego wad. Nigdy nie lubił zapisywać czegoś na kartkach, przecież od tego miał ręce. Był wyraźnie czymś przejęty, bo rozmawiał z kimś przez telefon.
-Nie obchodzi mnie to, rozumiesz?- powiedział ostrym głosem. Nie zdążył mnie jeszcze zauważyć.-Chcę to mieć…-zawiesił się, gdy na mnie spojrzał. Otworzył lekko usta, a w jego oczach widziałem niedowierzanie. Wypuścił telefon z dłoni, który upadł na ziemię, ale nie przejął się tym. Staliśmy tam obaj jak sparaliżowani.
-Żyjesz- wyszeptał. Ja wtedy delikatnie się uśmiechnąłem.
-Tak, jeszcze się mnie nie pozbyłeś- powiedziałem śmiejąc się. Na jego twarzy pojawił się ogromny uśmiech.
-Nie miałem takiego zamiaru. Z kim bym oglądał maraton Gwiezdnych Wojen? – odparł z entuzjazmem.-Zresztą nawet nie wiedziałem, że jednak O pojechała po ciebie.-Wtedy nieco posmutniał.
-Ale przecież to ty odnalazłeś Ivana. Myślałem, że to ty przyjedziesz po mnie niczym rycerz w srebrnej zbroi. Wiesz, o co chodzi- zacząłem bełkotać.
-O powiedziała, że nie jest pewna czy Ivan jest wiarygodnym źródłem. Nie wierzyła mi. Nie spałem po nocach, żeby cię znaleźć- mówił jak najęty. Byłem mu tak bardzo wdzięczny. Nie zwątpił w to, że żyjemy. Szukał mnie cały czas.
-Widać, że nie spałeś. Mam nadzieję, że teraz porządnie się wyśpisz. Już ja tego dopilnuje- zagroziłem mu, a on się zaśmiał.
                   Wtedy poczułem jak bardzo za nim tęskniłem. Louis był jedyną bliską mi osobą. On zawsze mi pomagał i przy mnie był. Nigdy we mnie nie wątpił i się mną opiekował. Był takim aniołem stróżem. Czułem ciągle jego obecność przy sobie. Wiedziałem, że mogę na niego liczyć i nigdy mnie nie zostawi. Różni koledzy, miłości przemijają, ale taka przyjaźń jak nas łączyła, nigdy nie mogła przeminąć.
-Spokojnie. Jestem wypoczęty, naprawdę nie musisz się o mnie martwić. Jednak bardzo miłe to z twojej strony- powiedział, a jego uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył. Dopiero wtedy dotarło do mnie, że on naprawdę tam jest. Nie jest wyobraźnią, która płata mi figle i zaraz obudzę się w celi. Jego śmiech był zbyt prawdziwy. Intensywność błękitu w jego oczach zbyt żywa, żeby była złudzeniem. Odczułem jak bardzo brakowało mi tamtego idioty.
-Co się tak szczerzysz?- zapytał z rozbawieniem Louis.
-Tęskniłem- odpowiedziałem bez zastanowienia. Chłopak na początku patrzył na mnie z niedowierzaniem, a potem znowu się uśmiechnął.
-Ja też- powiedział ciszej. Potem obydwaj milczeliśmy. Nie wiedziałem, dlaczego tak się stało. Louis wyglądał jakby się speszył. Na jego twarzy pojawiły się delikatne rumieńce.
-Ale wiesz, nie powiem, że mogłeś się ciut pospieszyć- oznajmiłem, żeby nieco rozluźnić sytuację. Chłopak udał oburzenie.
-Ty niewdzięczniku! Będę miał focha- odparł z teatralnym głosem i odwrócił się, żeby wrócić do pokoju.
-Nie będę za tobą chodził- powiedziałem z lekkim zażenowaniem. Tamten spojrzał na mnie i nie wytrzymał. Wybuchnął śmiechem, a ja zrobiłem to samo. Był kompletnym baranem, ale za to był moim przyjacielem.
              Kiedy już się w miarę opamiętaliśmy, on schylił się po telefon. Po czym skinieniem dłoni zaprosił mnie do swojego pokoju. Wszedłem do niego i zacząłem się przyglądać wszystkim komputerom i innym szpiegowskim gadżetom, jakie chłopak posiadał. Był naprawdę dobry w te klocki.
-Nie wiesz może, gdzie jest Jade?- zapytałem w końcu. Wtedy jego twarz zobojętniała. Zaczął szukać czegoś w swoim telefonie.
-Jade? Ah, ta dziewczyna. Nie mam bladego pojęcia- odparł. Usiadł przy swoim biurku, nie zwracając na mnie uwagi. Rozumiałem, że mógł być zły, że to przez dziewczynę tam trafiliśmy, ale bez przesady.
-Lou, nie bądź na nią zły- zacząłem ją tłumaczyć. Tamten głośno westchnął.
-Ona jest kompletnie nieodpowiedzialna. Przysporzy ci wielu kłopotów. Mówię to teraz, żeby potem nie było zgrzytania zębami- powiedział niechętnie. Byłem kompletnie zdziwiony jego postępowaniem. Przesadzał.
-Dobrze, ale czy mógłbym z tobą o niej normalnie porozmawiać?- zapytałem. On dopiero po chwili pokiwał twierdząco głową.
-Słucham cię drogie dziecko- mruknął.
-Ogólnie, nie wszystko jest tak jak myślisz. O tym będziemy musieli pogadać później. A teraz. Chyba się w niej zakochałem- wypaliłem od razu. Louis rozszerzył oczy. Wyglądał jakby ktoś przed chwilą dał mu mocno w twarz. Jednak szybko się ogarną i delikatnie się uśmiechnął.
-To wspaniale. A ona kocha ciebie?- zapytał szybko.
-Chyba też- powiedziałem niepewnie. Chłopak głośno westchnął.
-Coś dużo tych chyba Styles. Zdecyduj się- mruknął. Jego fochy mnie irytowały. Był zazdrosny o mnie? Że jeżeli będę miał dziewczynę, to on pójdzie w odstawkę? Przecież nie miało tak być. Nigdy by się tak nie stało. 
-Boże Louis. Nigdy nie byłem tak naprawdę zakochany. Nie wiem jak to jest- oznajmiłem z irytacją. On tylko przewrócił oczami.
-Witam pana w szkole zakochanych Louisa Tomlinsona. Zakochanie można poznać po tym, że nie potrafisz myśleć o niczym innym tylko o tej osobie. Czujesz się bez niej źle i zrobisz wszystko, żeby była przy tobie. –Chłopak zaczął intensywnie wpatrywać się prosto w moje oczy. Poczułem jak cały zastygam. Louis mówił wolno i czule. Kompletnie nie wiedziałem, co on ze mną wtedy robił.- Chcesz chronić jej za wszelką cenę. Nie pozwolisz, żeby stała się krzywda. Jest jak powietrze. Im krócej ją widzisz tym bardziej brakuje ci tlenu- mówił mi to nadal bardzo spokojnie. Wsłuchiwałem się w jego słowa bardzo uważnie.
-To jednak się zakochałem- wyszeptałem. Chłopak delikatnie się uśmiechnął.
-W takim razie gratuluję Styles. Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwy. Jednak nie zapominaj o mnie, okay?- zapytał. Ja się zaśmiałem.
-Okay.- Odpowiedziałem.
-Co do Jade, gdzieś tu była. Spróbuj jej poszukać- powiedział i do mnie mrugnął. Od razu wstałem z miejsca, żeby jej poszukać. Ten wstrętny zazdrośnik nie mógł mi powiedzieć tego na samym początku!
-Dzięki Tomlinson!-krzyknąłem i już miałem wychodzić, ale chłopak mnie zatrzymał.
-Zaczekaj! Bo pamiętasz dzwoniłem do ciebie, przed waszym zniknięciem. Jutro są Gwiezdne Wojny w telewizji i czy chciałbyś do mnie przyjść, żeby je obejrzeć? Przy okazji moglibyśmy nieco dłużej pogadać- zapytał nieśmiało. Na początku nie wiedziałem, co powiedzieć, ale potem się uśmiechnąłem.
-Pewnie. Tylko musisz przyszykować coś dobrego do jedzenia, bo dawno niczego fajnego nie jadłem- oświadczyłem i wyszedłem z pokoju. Louis natomiast, był cały w skowronkach.
_________________________________________________________________________________

Właśnie w zeszłym tygodniu dodałam "Epilog" do kopii roboczych na blogu. Tak skończyłam to pisać....
 i wtedy popadłam w depresję :P
I powiem wam, że...coś się szykuje :3

9 komentarzy:

  1. Oooooo no to czekam w takim razie dalej jak coś sie szykuje...
    Super.Lou taki zmarnowany...

    Zapraszam do siebie
    saveyoutonight-louistommo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejoooo!
    Czyli epilog juz niedlugo!?
    Nie jestem na to gotowa!
    Co do rozdzialu to jest bardzo przyjemny, wreszcie bez zadnych przykrych sytuacji itd. Haha
    Czekam na kolejny
    Ps. Mam nadzieje ze hazz spotka jade i wszystko sie troche rozjasni :)
    @NiamsLov

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martw się i się martw ;)
      Epilogu nie będzie w ty roku, ALE nie będzie wszystko takie różowe ;)

      Usuń
    2. Jej a ile rozdzialow bedzie

      Usuń
  3. Jak moglas to skonczyc pisac FOCH
    .
    Rozdzial jest poprstu cudowny nie wiem co wiecej napisac hahaha brak mi slow

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham cie dzewczyno.
    Blagam next ;***

    OdpowiedzUsuń
  5. Wczoraj i dzis pochlonelam calosc jest swietne czekam na dalsza czesc :-) szkoda ze tak puzno znalazlam to ff bo jest naprawde swietne

    OdpowiedzUsuń
  6. Na blogu pojawiła się już Twoja recenzja. Zapraszam!
    http://recenzje-opowiadan-one-direction.blogspot.com/2014/11/44-la-maison-des-cartes.html

    ~Larry

    OdpowiedzUsuń