Wyszedłem z samochodu. Odwróciłem się na pięcie i ruszyłem w stronę
budynku MI6. John z wielkiej łaski mnie tam przywiózł. W dodatku pożyczył
jakieś ubrania, bo z mojego domu niewiele został. Wszedłem do siedziby i bez
witania się z kimkolwiek, poszedłem do windy. Musiałem z kimś porozmawiać. Tym
kimś był Louis. Musiał wyjaśnić mi parę spraw. Zresztą, musiał coś wiedzieć o
Jade.
Nerwowo stukałem stopą o podłogę windy. Rozmasowałem nieco udo, które
znowu dawało mi się we znaki. Bolało i nie mogło przestać. A wtedy nie miałem
szpitala i dostępu do morfiny. Wyszedłem chwilę później na korytarz. Od razu
skierowałem się do gabinetu, w którym mógł przebywać chłopak. Nie wiedząc,
czemu, serce mi przyspieszyło, kiedy stanąłem przed drzwiami. Byłem pełen obaw
jak zareaguje na moje przybycie. W dodatku przypomniała mi się wtedy jedna
rzecz. Przed naszym zniknięciem, chciał się ze mną spotkać. A jego ton głosu
był poważny, więc to było coś ważnego.
Chciałem otworzyć drzwi, ale ktoś właśnie wychodził z pokoju. Chłopak
miał potargane włosy. Wyglądał jakby nie spał od bardzo dawna. Pod oczami miał
wory. Był zmęczony. Nie golił się od dawna, bo miał już pokaźny zarost. Ubrany
był w białą bluzkę z jakimś napisem, a na to miał założoną jeansową marynarkę.
Jak zwykle miał na sobie czarne, obcisłe spodnie. Na rękach, oprócz tatuaży,
miał napisane jakieś cyfry i adresy. Jedna z jego wad. Nigdy nie lubił
zapisywać czegoś na kartkach, przecież od tego miał ręce. Był wyraźnie czymś
przejęty, bo rozmawiał z kimś przez telefon.
-Nie obchodzi mnie to, rozumiesz?- powiedział ostrym
głosem. Nie zdążył mnie jeszcze zauważyć.-Chcę to mieć…-zawiesił się, gdy na
mnie spojrzał. Otworzył lekko usta, a w jego oczach widziałem niedowierzanie.
Wypuścił telefon z dłoni, który upadł na ziemię, ale nie przejął się tym.
Staliśmy tam obaj jak sparaliżowani.
-Żyjesz- wyszeptał. Ja wtedy delikatnie się
uśmiechnąłem.
-Tak, jeszcze się mnie nie pozbyłeś- powiedziałem
śmiejąc się. Na jego twarzy pojawił się ogromny uśmiech.
-Nie miałem takiego zamiaru. Z kim bym oglądał
maraton Gwiezdnych Wojen? – odparł z entuzjazmem.-Zresztą nawet nie wiedziałem,
że jednak O pojechała po ciebie.-Wtedy nieco posmutniał.
-Ale przecież to ty odnalazłeś Ivana. Myślałem, że
to ty przyjedziesz po mnie niczym rycerz w srebrnej zbroi. Wiesz, o co chodzi-
zacząłem bełkotać.
-O powiedziała, że nie jest pewna czy Ivan jest
wiarygodnym źródłem. Nie wierzyła mi. Nie spałem po nocach, żeby cię znaleźć-
mówił jak najęty. Byłem mu tak bardzo wdzięczny. Nie zwątpił w to, że żyjemy.
Szukał mnie cały czas.
-Widać, że nie spałeś. Mam nadzieję, że teraz
porządnie się wyśpisz. Już ja tego dopilnuje- zagroziłem mu, a on się zaśmiał.
Wtedy poczułem jak bardzo za nim tęskniłem. Louis był jedyną bliską mi
osobą. On zawsze mi pomagał i przy mnie był. Nigdy we mnie nie wątpił i się mną
opiekował. Był takim aniołem stróżem. Czułem ciągle jego obecność przy sobie.
Wiedziałem, że mogę na niego liczyć i nigdy mnie nie zostawi. Różni koledzy,
miłości przemijają, ale taka przyjaźń jak nas łączyła, nigdy nie mogła
przeminąć.
-Spokojnie. Jestem wypoczęty, naprawdę nie musisz
się o mnie martwić. Jednak bardzo miłe to z twojej strony- powiedział, a jego uśmiech
jeszcze bardziej się poszerzył. Dopiero wtedy dotarło do mnie, że on naprawdę
tam jest. Nie jest wyobraźnią, która płata mi figle i zaraz obudzę się w celi.
Jego śmiech był zbyt prawdziwy. Intensywność błękitu w jego oczach zbyt żywa,
żeby była złudzeniem. Odczułem jak bardzo brakowało mi tamtego idioty.
-Co się tak szczerzysz?- zapytał z rozbawieniem
Louis.
-Tęskniłem- odpowiedziałem bez zastanowienia.
Chłopak na początku patrzył na mnie z niedowierzaniem, a potem znowu się
uśmiechnął.
-Ja też- powiedział ciszej. Potem obydwaj
milczeliśmy. Nie wiedziałem, dlaczego tak się stało. Louis wyglądał jakby się
speszył. Na jego twarzy pojawiły się delikatne rumieńce.
-Ale wiesz, nie powiem, że mogłeś się ciut
pospieszyć- oznajmiłem, żeby nieco rozluźnić sytuację. Chłopak udał oburzenie.
-Ty niewdzięczniku! Będę miał focha- odparł z
teatralnym głosem i odwrócił się, żeby wrócić do pokoju.
-Nie będę za tobą chodził- powiedziałem z lekkim
zażenowaniem. Tamten spojrzał na mnie i nie wytrzymał. Wybuchnął śmiechem, a ja
zrobiłem to samo. Był kompletnym baranem, ale za to był moim przyjacielem.
Kiedy już się w miarę opamiętaliśmy, on schylił się po telefon. Po czym
skinieniem dłoni zaprosił mnie do swojego pokoju. Wszedłem do niego i zacząłem
się przyglądać wszystkim komputerom i innym szpiegowskim gadżetom, jakie
chłopak posiadał. Był naprawdę dobry w te klocki.
-Nie wiesz może, gdzie jest Jade?- zapytałem w
końcu. Wtedy jego twarz zobojętniała. Zaczął szukać czegoś w swoim telefonie.
-Jade? Ah, ta dziewczyna. Nie mam bladego pojęcia-
odparł. Usiadł przy swoim biurku, nie zwracając na mnie uwagi. Rozumiałem, że
mógł być zły, że to przez dziewczynę tam trafiliśmy, ale bez przesady.
-Lou, nie bądź na nią zły- zacząłem ją tłumaczyć.
Tamten głośno westchnął.
-Ona jest kompletnie nieodpowiedzialna. Przysporzy
ci wielu kłopotów. Mówię to teraz, żeby potem nie było zgrzytania zębami-
powiedział niechętnie. Byłem kompletnie zdziwiony jego postępowaniem.
Przesadzał.
-Dobrze, ale czy mógłbym z tobą o niej normalnie
porozmawiać?- zapytałem. On dopiero po chwili pokiwał twierdząco głową.
-Słucham cię drogie dziecko- mruknął.
-Ogólnie, nie wszystko jest tak jak myślisz. O tym
będziemy musieli pogadać później. A teraz. Chyba się w niej zakochałem-
wypaliłem od razu. Louis rozszerzył oczy. Wyglądał jakby ktoś przed chwilą dał
mu mocno w twarz. Jednak szybko się ogarną i delikatnie się uśmiechnął.
-To wspaniale. A ona kocha ciebie?- zapytał szybko.
-Chyba też- powiedziałem niepewnie. Chłopak głośno
westchnął.
-Coś dużo tych chyba Styles. Zdecyduj się- mruknął. Jego
fochy mnie irytowały. Był zazdrosny o mnie? Że jeżeli będę miał dziewczynę, to
on pójdzie w odstawkę? Przecież nie miało tak być. Nigdy by się tak nie
stało.
-Boże Louis. Nigdy nie byłem tak naprawdę zakochany.
Nie wiem jak to jest- oznajmiłem z irytacją. On tylko przewrócił oczami.
-Witam pana w szkole zakochanych Louisa Tomlinsona.
Zakochanie można poznać po tym, że nie potrafisz myśleć o niczym innym tylko o
tej osobie. Czujesz się bez niej źle i zrobisz wszystko, żeby była przy tobie. –Chłopak
zaczął intensywnie wpatrywać się prosto w moje oczy. Poczułem jak cały
zastygam. Louis mówił wolno i czule. Kompletnie nie wiedziałem, co on ze mną
wtedy robił.- Chcesz chronić jej za wszelką cenę. Nie pozwolisz, żeby stała się
krzywda. Jest jak powietrze. Im krócej ją widzisz tym bardziej brakuje ci
tlenu- mówił mi to nadal bardzo spokojnie. Wsłuchiwałem się w jego słowa bardzo
uważnie.
-To jednak się zakochałem- wyszeptałem. Chłopak
delikatnie się uśmiechnął.
-W takim razie gratuluję Styles. Mam nadzieję, że
będziesz szczęśliwy. Jednak nie zapominaj o mnie, okay?- zapytał. Ja się
zaśmiałem.
-Okay.- Odpowiedziałem.
-Co do Jade, gdzieś tu była. Spróbuj jej poszukać-
powiedział i do mnie mrugnął. Od razu wstałem z miejsca, żeby jej poszukać. Ten
wstrętny zazdrośnik nie mógł mi powiedzieć tego na samym początku!
-Dzięki Tomlinson!-krzyknąłem i już miałem
wychodzić, ale chłopak mnie zatrzymał.
-Zaczekaj! Bo pamiętasz dzwoniłem do ciebie, przed
waszym zniknięciem. Jutro są Gwiezdne Wojny w telewizji i czy chciałbyś do mnie
przyjść, żeby je obejrzeć? Przy okazji moglibyśmy nieco dłużej pogadać- zapytał
nieśmiało. Na początku nie wiedziałem, co powiedzieć, ale potem się
uśmiechnąłem.
-Pewnie. Tylko musisz przyszykować coś dobrego do
jedzenia, bo dawno niczego fajnego nie jadłem- oświadczyłem i wyszedłem z
pokoju. Louis natomiast, był cały w skowronkach.
_________________________________________________________________________________
Właśnie w zeszłym tygodniu dodałam "Epilog" do kopii roboczych na blogu. Tak skończyłam to pisać....
i wtedy popadłam w depresję :P
i wtedy popadłam w depresję :P
I powiem wam, że...coś się szykuje :3
Oooooo no to czekam w takim razie dalej jak coś sie szykuje...
OdpowiedzUsuńSuper.Lou taki zmarnowany...
Zapraszam do siebie
saveyoutonight-louistommo.blogspot.com
Hejoooo!
OdpowiedzUsuńCzyli epilog juz niedlugo!?
Nie jestem na to gotowa!
Co do rozdzialu to jest bardzo przyjemny, wreszcie bez zadnych przykrych sytuacji itd. Haha
Czekam na kolejny
Ps. Mam nadzieje ze hazz spotka jade i wszystko sie troche rozjasni :)
@NiamsLov
Nie martw się i się martw ;)
UsuńEpilogu nie będzie w ty roku, ALE nie będzie wszystko takie różowe ;)
Jej a ile rozdzialow bedzie
Usuńpewna ilość ;)
UsuńJak moglas to skonczyc pisac FOCH
OdpowiedzUsuń.
Rozdzial jest poprstu cudowny nie wiem co wiecej napisac hahaha brak mi slow
Kocham cie dzewczyno.
OdpowiedzUsuńBlagam next ;***
Wczoraj i dzis pochlonelam calosc jest swietne czekam na dalsza czesc :-) szkoda ze tak puzno znalazlam to ff bo jest naprawde swietne
OdpowiedzUsuńNa blogu pojawiła się już Twoja recenzja. Zapraszam!
OdpowiedzUsuńhttp://recenzje-opowiadan-one-direction.blogspot.com/2014/11/44-la-maison-des-cartes.html
~Larry