Nogi mnie niosły przed siebie. I tylko to mogłem wtedy zrobić. Mój umysł
był kompletnie pusty. Miałem obojętny wyraz twarzy. Nie potrafiłem nawet na nią
spojrzeć. Jak mogłem patrzeć w jej piękne oczy po tym wszystkim, co je
powiedziałem. W ogóle nie wiedziałem, co mam zrobić. Co ja mogłem wtedy jej
powiedzieć? Przecież nic nie potrafiłem z siebie wydusić. Zraniłem ją tak
bardzo. A akurat tam ten kretyn
zniknął.
To był bardzo duży plus. Już na pewno bym jej nie skrzywdził. Musiałem sobie
obiecać, że już nigdy nie dopuszczę do takiej sytuacji. Ona nigdy nie mogła już
cierpieć. Chciałem zostać najbardziej opiekuńczym facetem na świecie. Chciałem
żeby zapomniała o tym, że kiedykolwiek ją tak wyzwałem. Musiałem wymazać to
wszystko z jej pamięci. Boże, byłem idiotą.
Starałem się mocniej złapać ją za rękę. Jednak kompletnie nie miałem na
to siły. Byłem całkiem sparaliżowany. Jade nadal mnie trzymała. Czułem jej
ciepło i delikatność. Była taka niewinna. Chociaż wiedziałem, że nie do końca
tak było. Kochałem ją całym sercem. Chciałem, żeby czuła się wyjątkowa. Wtedy
wzięło mnie na przemyślenie, czemu ona to zrobiła.
Jared był bardzo nadopiekuńczy. Kate też nie była lepsza. Właśnie, oni
się rozwiedli. Może to nią wstrząsnęło. Leto mówił mi, że jego córka mocno to
przeżyła. Nie potrafiła pogodzić się z ich rozstaniem. Mówił, ze była z nimi
bardzo związana i dużo wtedy płakała. Może to było dla niej aż tak silne, że
odbiło to się na niej dopiero, kiedy minęło tyle czasu. Może chciała im
pokazać, że jest dorosła.
Albo, dlatego, że oni rozwiedli się przez ich kłótnie i pracę Jareda.
Może ona chciała pokazać, że są gorsze rzeczy niż to, co oni zrobili. Przecież
to było stanowczo gorsze. Pewnie to, dlatego.
Nagle zobaczyłem zarys jakiś domów. Musieliśmy być blisko jakiegoś miasta.
Oczywiście źle poszliśmy i nie przejechał koło nas żaden samochód.
W pewnym momencie poczułem okropny ból. Przeszedł on po całym moim
ciele. Nie mogłem się poruszyć. Opadłem na ziemię. Było to twarde lądowanie,
więc jęknąłem. Jade od razu mnie złapała i starała się mnie podnieść. Słyszałem
jak mówiła moje imię płacząc.
-Harry, proszę nie rób mi tego teraz. Nie możesz
teraz- powiedziała łkając. Czułem, że powoli odpływam. Brak snu dał mi się we
znaki. Ona mogła zrobić tylko jedno.
-Idź po pomoc- wyszeptałem. Dziewczyna nadal mnie
trzymała. Oparła moją głowę na swojej piersi. Trzymałem mocno jej rękę. Bardzo
nie chciałem, żebym odchodziła, ale musiała. Leto delikatnie odsunęła mi
bluzkę, żeby zobaczyć, co z moim obrażeniem.
-Matko bosko, Harry, twoja rana znowu krwawi-
spostrzegła z przerażeniem. Spojrzałem wtedy na nią. Po jej policzkach płynęły
łzy. Była bardzo zmęczona, miała wory i sińce pod oczami. Na szyi i koszulce
miała moją zaschniętą krew. No i zdjęła bluzę i widać było, że jest jej zimno.
Jednak nadal była piękna. Była moją śliczną, mała, skrzywdzoną przeze mnie
dziewczynką.
-Musisz po kogoś iść- wymamrotałem. Jade przejechała
dłonią po mojej twarzy. Chciałem, żeby nigdy jej stamtąd nie zabrała.
Przesunęła mnie po ziemi, żebym mógł się oprzeć o jakiś znak drogowy.
Delikatnie mnie na nim ułożyła. Złapałem ją mocno za nadgarstek i przyciągnąłem
do siebie. Przytuliłem ją, a ona to odwzajemniła.
-Przepraszam kochanie- wyszeptałem. Ona odsunęła
się, a na jej twarzy zagościł nieśmiały uśmiech. Przybliżyła się do mnie i
pocałowała w policzek. Jej usta były przyjemnie ciepłe i subtelne. Powoli się
oddaliła i pobiegła w stronę domów.
Pozostałem sam pośrodku tamtego pustkowia. Kim ja byłem, żeby ona mi
wybaczyła. Byłem nic nie wartym śmieciem w tej dżungli ludzkich uczuć. Wszyscy
się gubiliśmy. Często odnajdywaliśmy sens naszych poczynań o dużo za późno.
Raniliśmy naszych najbliższych, a potem nie mogliśmy ich już odzyskać, bo to
ich przerastało. Kochali nas, ale bali się wyciągnąć do nas ponownie rękę. Ale
byli też ci odważni. Jade taka była. Bez względu na to jak bardzo ją raniłem,
ona nadal była przy mnie. A może jeszcze zbyt młoda i głupia, żeby przejrzeć,
że tacy jak ja nie są warci żadnych uczuć.
Nie mogłem się utrzymać. Złapałem się mocniej słupa, żeby nie usunąć się
cały na ziemię. Ona była bardzo zimna i okropna. Starałem się podnieść.
Syknąłem, bo rany się znowu odezwały. Jednak nie chciałem już zwracać na nie
uwagi. Usłyszałem w oddali szczekanie psów. Serce mi zamarło. Wystraszyłem, że
któryś z nich mógł zaatakować Jade. Jezu, to nie mogło się stać.
Jednak w pewnym momencie ujrzałem ją w oddali. Szedł za nią jakiś
mężczyzna ubrany w piżamę. No tak, zaczynało świtać, więc musiał zostać wyrwany
ze snu. Starał się dotrzymać kroku dziewczynie. Ona go pospieszyła coś
mamrocząc. Nic nie mogłem usłyszeć. Powoli zaczynałem zasypiać. Stałem oparty o
znak, kiedy dziewczyna podeszła i mnie złapała.
-Chodź Harry- wyszeptała, a ja się na niej
uwiesiłem. Podszedł do mnie tamten mężczyzna i wziął mnie od niej.
-Tylko niech pan uważa na jego lewe ramię. Bardzo go
boli- ostrzegła go Leto. Starałem się jak najmniej go obciążać i jakoś iść, ale
noga również odmawiała mi posłuszeństwa.
Gdy już jakoś się doczłapaliśmy do domu, w drzwiach stała jakaś kobieta.
Wpuściła nas do środka.
-Tylko błagam, niech pani na niego uważa-
wybełkotała Jade. Na twarzy kobiety pojawił się ciepły uśmiech.
-Spokojnie drogie dziecko. Jestem lekarzem, zaraz go
obejrzę- powiedziała. Boże, jakie miałem szczęście. Ale z drugiej strony, ona
nie mogła za dużo wiedzieć. Jednak na pewno udzieliłaby mi fachowej pomocy.
Zaprowadzili mnie do jakiegoś pomieszczenia. Jade pomogła mi położyć się
łóżku. Pościel była mile puszysta i miękka. Zatopiłem się w niej i wiedziałem,
że zaraz zasnę. Dziewczyna usiadła obok mnie i złapała za rękę.
-Dziecko, może chcesz się czegoś napić? Zresztą ty
też nie wyglądasz najlepiej- odparła z przejęciem kobieta. Jade odwróciła się w
jej stronę.
-Dziękuję, ale zaczekam, aż zaśnie- powiedziała
słabo słyszalnym głosem. Tamta pani skinęła głową i wyszła z pokoju.
Angielka zaczęła głaskać mnie po włosach.
-Oni nam pomogą. Będzie dobrze obiecuję- wyszeptała
z troską. Spojrzałem na nią słabo.
-Nigdy więcej cię już nie skrzywdzę- wymamrotałem.
Ona lekko się uśmiechnęła.
-Wiem, a teraz śpij- powiedziała i pocałowała w
czoło.
-Ty też pójdź spać- oznajmiłem. Na pewno musiała być
zmęczona.
-Dobrze- uspokoiła mnie, a mi powieki zaczęły
ciążyć.
Hejooooooo!
OdpowiedzUsuńKurde... Dzieje sie
Nareszcie udalo im sie! W sensie wreszcie znalazl sie ktos kto (mam nadzieje) naprawde im pomoze
oby harry lepiej sie poczul
Dzisiaj krotko bo mam jutro sprawdzian z fizyki a ja jeszcze nic nie umiem...
@NiamsLov
Świetny!
OdpowiedzUsuńW ogóle ten blog mi się podoba!
Mam nadzieję,że teraz wszystko będzie dobrze...
Super rozdział ;)
OdpowiedzUsuń