Witaj!

wtorek, 16 września 2014

Chapitre 26

Szliśmy z Ivanem przez jasny korytarz. Nie byłem jeszcze w tamtej części budynku. Była wyraźnie bardziej zadbana. Myślałem, że mógł tu gdzieś mieszkać Tomo. Jednak nie było to wtedy tak bardzo ważne.
              Serce biło mi jak oszalałe. Miałem się spotkać z Jade. Po raz ostatni. Mogłem jej powiedzieć o wszystkim. O tym jak bardzo ją kocham, że była najwspanialszym, co mnie w życiu spotkało i żeby pamiętała przekazać Louisowi figurki postaci z Gwiezdnych Wojen, bo zawsze chciał je dostać. Jednak nie wiedziałem do końca czy chciałem z nią rozmawiać. Oszukała mnie w najgorszy możliwy sposób, a ja jej jak głupi uwierzyłem. Zamiast patrzeć się w jej piękne, piwne oczy, mogłem zobaczyć jak kłamie.
                Rozum mówi prawdę, ale serce swoje. Co z tego, że była z Tomo i nie powiedziała mi prawdy? Kochałem ją i się dla niej poświęciłem. Chciałem tylko, żeby była bezpieczna. To był mój cel, a zarazem marzenie.
                 Nim się obejrzałem, staliśmy pod dużym, drewnianymi drzwiami. Po ich lewej stronie stał mężczyzna, którego widziałem pierwszy raz na oczy. Spojrzałem z lekkim przerażeniem na Ivana, bo miałem jeszcze nadzieję, że moje obawy się nie sprawdzą.
-Mogę do niej wejść?- Zapytałem z nadzieją w głosie. Chorwat obrócił głowę i głośno westchnął. Bardzo nie chciał udzielać odpowiedzi na to pytanie.
-Pozwolił mi, żebyś mógł ją zobaczyć tylko przez wizjer- odparł ze smutkiem. Przełknąłem ślinę i poczułem się okropnie. Nawet zwykłego "żegnaj" nie pozwolił mi powiedzieć. Wiedziałem, że tamten drugi mężczyzna miał pilnować żeby Ivan mnie tam nie wpuścił.
-Bardzo chciałbym, żebyś z nią mógł się pożegnać, ale Tomo jej powiedział- Chorwat przerwał, jakby słowa, które miał wypowiedzieć, nie mogły mu przejść przez gardło.
-Co jej powiedział?- Dopytałem.
-Ona myśli, że nie żyjesz- oznajmił z trudem. Przez chwilę nie mogłem nic zrobić. Ten bydlak ją okłamał. Nawet nie pozwolił nam porozmawiać. Od początku to planował. Chciał zniszczyć nas oboje. Nawet tę, którą kocha. Zacząłem się zastanawiać, czy nie chorował przypadkiem na zespół Otella*. Pasowało to do niego.
-Daj mi dosłownie chwilę- odparłem ledwo słyszalnym głosem i podszedłem do wizjera.
                   Jade siedziała na parapecie i była wtulona do okna. Miała na sobie zwykłe czarne legginsy i T-shirt tego samego koloru. Włosy związane były w warkocz, ale widać było, że dawno nie widziały szczotki i wody. Na nadgarstku widziałem jeszcze ślady po wypadku. Jednak bolało mnie to, co widziałem. Dziewczyna płakała. Miała podkrążone oczy i mokre policzki. Wpatrywała się w gwiazdy za oknem i nic poza tym. Jednak, gdy na chwilę spojrzałem w inną stronę, przeraziło mnie jeszcze coś. Na wszystkich ścianach było napisane "moja wina". Było tego może z kilkaset.  Wyglądało to jakby dziewczyna zwariowała. Dopiero wtedy zobaczyłem w niej coś jeszcze. Była kompletnie zagubiona. Siedziała tam przerażona, bez żadnego oparcia. Nie wiedziała, co ma robić, co się z nią stanie. Miałem nadzieję, że jeśli mnie zabraknie to sobie poradzi. Widziałem, że ona żałowała i to bardzo. Chciałem, żeby była świadoma tego, że jej wybaczam.
              Odsunąłem się od wizjera i spojrzałem na Ivana. Miałem łzy w oczach, ale wiedziałem, że muszę się trzymać.
-Powiesz jej, że ją kocham i jej wybaczam?-zapytałem Chorwata. On pokiwał twierdząco głową. On mnie rozumiał. Nie wiedziałem, jak, ale on musiał przeżyć coś podobnego. Może, dlatego był w mafii? Jakieś zdarzenie kazało mu tam być.
                    Złapał mnie za ramię i ruszył dalej. Obejrzałem się mając nadzieję, że jeszcze ją zobaczę, ale były tam tylko drzwi.
                  Idąc zastanawiałem się jak Tomo będzie chciał to wszystko skończyć. Miałem nadzieję, że szybko. Bardzo nie chciałem już cierpieć, chociaż w tych ostatnich chwilach.
                   Nagle Ivan zatrzymał się i wystąpił naprzeciw mnie. Wyjął z kieszeni marynarki pistolet i wycelował we mnie. Zacząłem szybciej oddychać. Przypływ mojej frustracji, zastąpiło uczucie rozczarowania i śmiechu.
-Tomo nigdy nikogo nie zabija. Ktoś to robi za niego- powiedziałem śmiejąc się. Wreszcie się skończyło. Wystarczyło, że Ivan pociągnie za spust i mnie uwolni. Chciałem, żeby zrobił to jak najszybciej.-Aż taki z niego boi-dudek, że nie potrafi spojrzeć komuś w oczy przed śmiercią?-szydziłem dalej.
-Wiedział, że mi będzie najciężej to zrobić, bo ci pomagałem- odparł. Na mojej twarzy zagościł jeszcze większy uśmiech. Wkopał nas obydwóch. Tylko Tomo miał przeżyć i żyć długo i szczęśliwie, a ja nie. Jednak, co z tego? Było to dla mnie mało ważne. Chciałem już zamknąć oczy i dołączyć wreszcie do rodziców.
-Niech Jade odda figurki bohaterów Gwiezdnych Wojen Louisowi - wyszeptałem. Nagle wszystkie wspomnienia do mnie powróciły. Te smutne i te wspaniałe. Nigdy tak nie miałem. Często do mnie celowano, ale dopiero wtedy miałem naprawdę umrzeć. Widziałem wszystko.
        Widziałem, O, która kazała mi iść ze sobą do tego cholernego Audi po pogrzebie rodziców. Widziałem Jareda, który starał mi się wytłumaczyć jak przetrwać w trudnych warunkach. Widziałem tego skończonego idiotę Louisa, który jak zwykle stukał w klawiaturę jego komputera, który zawsze mnie niańczył, bo czuł, że skoro był tym „normalniejszym”, powinien o mnie dbać. Widziałem Jade, która siedziała w kawiarence i czytała gazetę. Jak zwykle była przepiękna. Widziałem tatę, który uczył mnie jeździć na rowerze i mamę, która czytała mi na dobranoc.
            Wiedziałem, że to koniec. Miło było, ale każde przedstawienie kiedyś się kończy. Kurtyna w dół. I usłyszałem dźwięk wystrzeliwującego pistoletu.

*Zespół Otella – psychoza należąca do grupy uporczywych psychoz urojeniowych. W typowej formie występuje u alkoholików lub w stanie upojenia alkoholowego. Objawia się urojeniami niewierności małżeńskiej (partnerskiej), które mogą być podobne do osądów i podejrzeń występujących w zwykłej zazdrości, ale o większym "zasięgu", tzn. krąg osób uznanych za "kochanków" jest przeważnie bardzo duży, zaś "dowody" - co najmniej niewystarczające lub wręcz absurdalne. (źródło: Wikipedia)
_________________________________________________________________________________

Kochani, chyba sami rozumiecie co to oznacza. Bardzo ciężko było mi to robić, naprawdę bardzo. Tak wam tydzień temu dziękowałam, a teraz nie zdziwię się jak mnie udusicie. Jednak to jeszcze nie koniec! Za tydzień pojawi się epilog i chcę żebyście to WY mi napisali co chcecie w nim przeczytać! Czego się chcecie dowiedzieć o pozostałych albo cokolwiek. Napiszcie wasze odczucia (ale proszę bez wyzywania i gróźb :P)
Tak więc...do za tydzień.


4 komentarze:

  1. Hejoooo!
    Jak zawsze rozdział super, ale....
    JAK MOGŁAŚ TO TAK NAGLE SKOŃCZYĆ!? NIE JESTEM NA TO PSYCHICZNIE GOTOWA!!
    Wszystkie moje marzenia dotyczące Jarry moments padły w gruzach....
    Więc ja chciałabym się dowiedzieć dlaczego Ivan (idk czy dobrze napisałam) pomagał Harry'emu. Chciałabym też wiedzieć jaka była prawda jeśli chodzi o Jade, jakieś zaprzeczenie lub potwierdzenie słów Tommo.
    Z niecierpliwością czekam na ten epilog... Jestem podekscytowana i smutna zarazem....
    @NiamsLov

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam ze co ty chcesz napisać
    Nie proszę nie kończ tego Harry i Jade musza sie spotkać i razem uciec wienc masz jeszcze trochę rozdziałów do napisania

    OdpowiedzUsuń
  3. Niech to się nigdy nie konczy :( kocham tego bloga

    OdpowiedzUsuń