-Wystarczy, że podasz mi adres, a przestanę- powiedział spokojnie Tomo powolnie wybijając mi igłę w bok kolana. Jęknąłem z bólu, który zaczynał być nie do zniesienia. Mężczyzna wybijał mi na wpół tępe igły, co zadawało mi nie wyobrażalne cierpienie. W dodatku czułem każdą z poprzednich. Miałem je już wbite pod paznokieć kciuka i w stopę. Każda z ran piekła i nie dawała o sobie zapomnieć.
-Nie mam najmniejszego zamiaru- powiedziałem i głęboko wypuściłem powietrze. Chorwat westchnął i wyjął z kieszeni kolejną igłe, która była naprawdę duża. Nagle wbił mi ją z całej siły w dłoń i przebiło mi ją na wylot. Krzyknąłem, a potem ciężko było mi wziąć wdech.
Przez głowę przeleciała mi myśl, żeby mu jednak powiedzieć. Od razu skarciłem się w myślach, że śmiałem o tym pomyśleć. Miałem wtedy jeden cel, wytrwać i nic nie powiedzieć.
Poczułem nagle jak kolejny szpikulec wbija się w moje ciało. Syknąłem i spojrzałem lekko w bok. Widziałem jak igła wystaje z mojego obojczyka.
-Spójrz na to racjonalnie- zaczął Tomo- wystarczy, że powiesz gdzie ona mieszka, a dam ci spokój- zapanowała w pokoju długa cisza. Nie mogłem czegokolwiek mu wyjawić i koniec.
-Powtórzę ci, nic ze mnie nie wyciągniesz- odparłem. Usłyszałem jak mężczyzna wzdycha i pstryknął palcami. Poczułem jak ktoś na mnie wylewa wodę. Krzyknąłem. Wszystkie rany zaczęły mnie piec. Była to woda z cytryną. Ból był wtedy jeszcze gorszy i modliłem się w duchu, żeby to się wszystko wreszcie skończyło.
-Chyba nici z mojego planu- powiedział z zawodem Tomo. Nie miałem siły podnieść głowy żeby na niego spojrzeć, ale wiedziałem, że on coś knuje.- Ale teraz jakoś mam dobry humor więc postanowiłem cię uszczęśliwić- w jego głosie słychać było szalony entuzjazm. Nagle poczułem na moim udzie coś zimnego.- Napiszę ci jak nazywa się miejsce, w którym się znajdujemy- kiedy skończył głośno westchnąłem. Wiedziałem już co się święci i miałem nadzieję, że nazwa nie będzie długa.
-Nie łatwiej powiedzieć?- Zapytałem z ironią, na co Chorwat się roześmiał.
-Jak powiem to zapomnisz, a jak napiszę- mówił i poczułem jak zaczyna delikatnie wbijać ostrze w moją nogę- to zapamiętasz na całe życie- skończył i zaczął ryć w moim udzie napis. Co chwilę wydawałem z siebie jakby stłumiony krzyk. Może to było z tego powodu, że już nie miałem siły czuć bólu. Naprawdę. Tomo wbijał ostrze głęboko i robił to tak, że czułem każdą kreskę i zaokrąglenie. W dodatku woda z cytryną cały czas robiła swoje. Wiedziałem, że po moim udzie płynęła krew. Czułem jak z każdego miejsca krwawiłem i wcale nie było to najmilsze uczucie. To wszystko było potworne. Jeszcze mężczyzna robił wszystko tak powolnie i z zachowaniem stoickiego spokoju. To mnie w nim...przerażało. Wiedziałem, że sam nie byłem lepszy, ale ciekawiło mnie czy on ma sumienie. Wszyscy uważali mnie za bezdusznego drania, ale jednak nie jest łatwo pociągnąć za spust. Zawsze mnie gryzły wyrzuty sumienia. Nie mogłem czasem spokojnie spać, bo myślałem o ludziach, którzy zginęli z mojej ręki. Oczywiście, też przejmowałem się śmiercią siostry Chorwata i jej męża. Fakt, że zabił moich rodziców nie usprawiedliwiał mnie od sumienia. A Tomo? Ciekawiło mnie to czy ma tak jak ja. Że ludzie postrzegają go za potwora i robi potworne rzeczy, ale w głębi duszy przejmuje się tym bardzo.
-Voilà- powiedział w końcu z zadowoleniem mężczyzna. Poczułem jak wyjmują ze mnie wszystkie igły. Odczułem wtedy niesamowitą ulgę.-Pomóżcie mu wstać- rozkazał swoim ludziom Tomo.
-Nie dziękuję, poradzę sobie- wybełkotałem. I tak czułem się wystarczająco upokorzony będąc jedynie w samych bokserkach kiedy wiedziałem, że ci faceci się na mnie gapią.
-Jak sobie Romeo życzy-zadrwił chorwat. Powoli starałem się podnieść. Wszystko mnie bolało, a do tego byłem zmęczony, głodny i śmierdziałem. Całkiem niezły stan- zaśmiałem się w myślach. Szło mi bardzo źle. Kiedy w końcu usiadłem chciałem wstać. Jednak gdy tylko stanąłem na nodze gdzie był "adres" syknąłem z bólu. Złapałem się za udo i przy okazji upadłem. Na szczęście ktoś mnie w ostatnim momencie złapał. Był to Ivan. Mocno złapałem się jego ramienia, a on pomógł mi usiąść na podłodze.
-Mój drogi przyjacielu, Romeo nie chciał pomocy- upomniał go Tomo. Mężczyzna popatrzył wściekle na chorwata, po czym wyszedł z pokoju.
-Nic się nie stało- odparłem starając się jakoś obronić Ivana. Nie chciałem, żeby znowu przeze mnie miał przerąbane.
Tomo wzruszył obojętnie ramionami.
-Przyzwyczaj się do tego miejsca, bo zostawię cię tu- oświadczył mężczyzna. Nagle podszedł do niego jeden z ochroniarzy i podał jakieś rzeczy.
-A i masz jeszcze to- powiedział i rzucił mi ubrania- kazała ci je przekazać- odparł. Z powrotem się ożywiłem. Jade o mnie myślała czyli jednak nie było jeszcze tak bardzo źle.
-Czy możesz jej- zacząłem, ale się zająkałem. Co mógłby jej przekazać? Miał powiedzieć, że ją kocham? Przecież gdybym go o to poprosił to by mnie rozszarpał.- Czy możesz jej przekazać, że wszystko ze mną okey?- Zapytałem, a Tomo podniósł oczy do góry.
-Nie ma problemu- powiedział z niechęcią.
-Dziękuję- odparłem, a mężczyzna wyszedł z pokoju.
Hejooooo!
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o komentowanie poprzedniego rozdziału to najpierw chciałam poczekać aż ten wyjdzie i dodać jeden komentarz ale zdecydowałam że pod każdym go dodam hihi
Nie ważne...
Teraz zacznę od rysunku, bo jest wyjątkowo niesamowity!!!!!! Wielkie brawa *klaszcze*
ROZDZIAŁ...........hmm......
Super! Uwielbiam krew i sadystyczne momenty! Yeeeeey!
A ja nadal z utęsknieniem czekam na Jarry moments!
@NiamsLov
Dzięki za komentarz skarbie, ale muszę cię zmartwić, bo Jarry moments nie będzie prędko ;)
UsuńWasiak geniuszu właśnie zaspoilerowałaś, że będą Jarry moments :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Tajny Doradca Do Spraw Doboru Koloru Majtek :]
Wow tylko tyle umiem z siebie wydusic
OdpowiedzUsuń