Witaj!

wtorek, 22 lipca 2014

Chapitre 18

Prowadzili mnie wzdłuż korytarza. Po drodze minęliśmy kilka drzwi do celi. Czułem się wtedy nie jak w wariatkowie, tylko jak w więzieniu o zaostrzonym rygorze. W dodatku cały czas nie wierzyłem w to, co się działo. Nie docierało do mnie, że zaraz mogę przejść piekło. Wiedziałem, co robi z ludźmi mafia z Bałkanów, ale nie chciałem dopuścić do siebie myśli, że to samo może stać się mnie. Nie mogłem nawet liczyć na jakąkolwiek taryfę ulgową. Ten facet, Tomo, naprawdę wyglądał jakby mnie bardzo nienawidził. Nie wiedziałem konkretnie, za co, ale było to widać. Jednak miałem łud nadziei, że wyjdę z tego cało.
               Wprowadzili mnie do ciemnego pomieszczenia. Jedynym źródłem światła była samotna żarówka, wisząca na kablu pośrodku pokoju. Pod nią znajdował się stół i dwa krzesła. Mężczyźni posadzili mnie na jednym z nich. Naprzeciwko mnie siedział już Tomo.
-Wybacz mi za to całe zamieszanie- zaczął spokojnie mafios.- Nawet nie zdążyłem ci się przedstawić. Nazywam się Tomo Milicevic. Twoje imię znam, ale zachowujmy się jak dżentelmeni- cicho się zaśmiałem. Naprawdę to było śmieszne, zważywszy na to, że Tomo wcale nie zachował się jak "dżentelmen".
-Mam na imię Harry, a na nazwisko Styles- powiedziałem i starłem się żeby nie wyczuł w moim głosie zdenerwowania.
-Mam nadzieję, że wiesz, z kim masz do czynienia- odparł mężczyzna. Pokręciłem przecząco głową.
-Właśnie problem tkwi w tym, że nie do końca wiem- wyznałem. Poniekąd nie skłamałem, ale odezwałem się zbyt wyniośle. Skarciłem się w myślach, bo wiedziałem, że każdy fałszywy ruch, skończy się cierpieniem. Tomo przybrał zdziwiony wyraz twarzy.
-Doprawdy? Na pewno pracując w MI6 powinieneś wiedzieć, kim jestem- oznajmił stanowczo.
-Wybacz, ale nie zajmuje się takimi niszowymi sprawami jak bałkańska mafia- odpowiedziałem. Zapaliła mi się czerwona lampka. Zaczynałem przeginać, a mimo to nie chciałem przestać. Chciałem wkurzyć tego faceta, ale nadal moja świadomość dotycząco konsekwencji była ograniczona.
             Tomo uśmiechnął się. Widać było, że to wszystko jest tak bardzo sztuczne.
-Słyszałeś może o czymś takim jak ojciec chrzestny. To szef mafii- zaczął, a ja zdrętwiałem- a ja, jestem takim szefem, więc bardzo cię proszę, bądź milszy. To dla twojego dobra- myślałem, że zejdę tam na zawał. Jade miała do czynienia z ojcem chrzestnym bałkańskiej mafii. Podejrzewałem, że to jakiś ważniejszy mafios, podległy szefowi, ale to jednak był ten najważniejszy.
-Oczywiście, że słyszałem, ale powtarzam ci, że mnie sprawy twojej mafii kompletnie nie interesują- powiedziałem dobitnie i dziękowałem wtedy, że Jared tak bardzo mnie męczył ćwiczeniami w sztuce kłamania podczas przesłuchań.
-A powinny, bo teraz jesteś na moim terenie- powiedział z uśmiechem. Patrzyłem na niego i stwierdziłem, że jednak nie wygląda jak mafios. Nie był bardzo muskularny, ani nie był stary. Jak Jade mówiła, musiał mieć około 40 lat i całkiem nieźle się trzymał. Jednak piętno jego "fachu" zostały. Miał duże wory pod oczami i gdzieniegdzie dostrzec mogłem zmarszczki. Zauważyłem też bliznę koło wargi.
-Nadal nie rozumiem, czemu mnie trzymasz- zmieniłem temat.
-Bo tak- odpowiedział krótko. Parsknąłem z rozbawieniem.
-Jesteś żałosny. Tak bardzo żałosny- powiedziałem i sekundę później zorientowałem się, że przegiąłem. Uśmiech znikł z twarzy Tomo. Pstryknął palcami i w całym pomieszczeniu stało się jasno. Podeszło do mnie dwóch mężczyzn i zepchnęło z krzesła. Upadłem na twarz, ale szybko mnie podnieśli. Musiałem klęczeć, a Milicevic wstał i podszedł do mnie. Schylił się, żeby lepiej móc na mnie patrzeć.
-Starałem się być miły, ale ty przekroczyłeś granicę. Nienawidzę cię tak bardzo, że najchętniej przywiązałbym cię do stołu i wysypał na ciebie szczury, żebyś umierał w męczarniach. Jednak tego nie robię, ale za twoje zachowanie, nie obędzie się bez kary- powiedział ostro. Zacząłem szybko oddychać. Przeklinałem samego siebie za to, co zrobiłem. Wiedziałem, a mimo to musiałem dopiąć swego.
                Jeden z mężczyzn założył mi na głowę worek, po czym szarpnął mnie za włosy i musiałem maksymalnie odchylić głowę. Nagle poczułem, że wylewają na mnie wodę i wtedy zaczęło się piekło.
              Nie mogłem oddychać i zacząłem się krztusić. Czułem się jakbym tonął. Woda wlewała się do ust i nie mogłem złapać tchu. To było straszne. Ale najgorsze było to, że ja wiedziałem jak to działa. Jared mi wszystko powiedział. To miało na celu wyniszczenie psychiczne człowieka. Podobno bardzo to naruszało to stan jego umysłu.
Teraz wiem, że to prawda.
Wiedziałem, że nie mogę się tego bać. A jednak, krzyczałem w niebo głosy. Chciałem już nawet go błagać, żeby przestał, ale woda nieustannie wlatywała mi do ust. Zaczynało mnie w dodatku boleć gardło. Starałem im się wyrwać, ale z minuty na minutę coraz bardziej traciłem siłę.
-Przestań!- krzyknąłem, gdy przestali lać ciecz. Ściągnęli z mojej głowy worek, a ja od razu opadłem na podłogę. Zacząłem kasłać i starałem się pozbyć wody, której tak naprawdę w moim gardle nie było. Cały czas czułem się jakbym tonął.
              Kiedy już się uspokoiłem, poczułem okropny ból przeszywający moje plecy. To był bicz. Błagam, tylko nie to- pomyślałem. Z moich ust wydobył się przeraźliwy krzyk.
-Proszę, przestań!- krzyknąłem, gdy poczułem kolejne uderzenie tamtym razem na ramieniu. Ktoś mnie podniósł i rzucił na krzesło. Wszystko mnie masakrycznie bolało. Nawet nie próbowałem się oprzeć, bo to skończyłoby się jeszcze większym bólem.
            Tomo siedział już na swoim miejscu. Musiał być z siebie zadowolony. Byłem cały roztrzęsiony i przerażony.
-Mam nadzieję, że już nigdy się to nie powtórzy- odparł.
-Nigdy- przytaknąłem cicho. Poczułem jak mężczyzna klepie mnie po policzku.
-Dobry chłopiec- skwitował- chyba możemy wrócić do naszej normalnej rozmowy, bo nie chcę tego znowu używać- powiedział i pokazał bicz, który trzymał w dłoni. Wzdrygnąłem się na samą myśl, że to mogło znaleźć się ponownie na mojej skórze. Chociaż kiedyś oberwałem takim batem równe 38 razy, wtedy wizja, że znowu będę musiał leżeć na brzuchu przez tydzień, a potem tydzień nie mogłem się ruszyć, za bardzo mnie przerażała.
-Nie będziesz musiał- zapewniłem go i oparłem się na oparciu. Bolało mniej, ale nadal bolało.
-I prawidłowo. Mam jednak do ciebie jeszcze jedno małe pytanie- zaczął, ale ja mu przerwałem.
-Zaczekaj, teraz ja. Co zamierzasz z nią zrobić?- spytałem. Tomo od razu się wyprostował.
-Nie musisz się o nią martwić. Będę ją pilnował-zapewnił mnie.
-Ale nie chcę, żeby widziała mnie w takim stanie, więc...
-Nie miałem najmniejszego zamiaru, żeby była z tobą w celi- oświadczył Tomo. Odetchnąłem z ulgą. Przynajmniej ona była bezpieczna. Mafios wstał z miejsca i do mnie podszedł. Chciałem, w formie obrony, podnieść się z miejsca, ale on mnie brutalnie popchnął. Okropny ból przeszył całe moje ciało. Głośno jęknąłem, ale Tomo najwyraźniej się tym nie przejął. Złapał dół od mojej koszulki i przez chwilę stał zastanawiając się nad czymś. Mój oddech przyspieszył, bo ten człowiek był nieprzewidywalny. W końcu mężczyzna podniósł mi koszulkę do połowy brzucha.
-A jednak- wyszeptał. Powrócił na swoje miejsce i nadal wyglądał na zszokowanego. Coś z tatuażami- pomyślałem.
-O, co chodzi?- zapytałem nerwowo. Tomo popatrzył na mnie jakby chciał mnie zabić. Czułem się wtedy przy nim, nikim.
-Nie wierzyłem, że jesteś tym Harrym Styles'em. Nie wierzyłem, że ojciec Jade powierzył opiekę nad nią takiemu potworowi- oświadczył, a moje zdenerwowanie sięgnęło zenitu. Zacząłem intensywnie myśleć, co mogłem mu zrobić.
-Nigdy więcej jej już nie zobaczysz- rzucił szybko.
-Chcesz jej coś zrobić?- spytałem z przerażeniem.
-Nie mam najmniejszego zamiaru. Jednak wątpię żebyś przeżył- oznajmił. Więc wyrok zapadł. To oznaczyło, że nie mam szans.
-Dlaczego?- spytałem. Tomo głośno westchnął.

-Bo zabiłeś mi siostrę- odpowiedział.
__________________________________________________
Siemanko :) Wiem, macie mnie dość,  chcecie Wasiakową, ale jeszcze tylko dzisiaj i przyszły wtorek i będziecie  mieć mnie z głowy :P
Akcja coraz szybciej się toczy, uwielbiam to! A Wy??
Możecie mnie zamordować :( Jestem u babci i nie mam sprzętu aby robić ilustracje. Nie ma dzisiaj ilustracji. Błagam,  wybaczcie!!!
Obiecuję , że obrazek dodam jeszcze w tym tygodniu!!!!!
Przypominam o komentowaniu ;) Wasze komentarze działają mega motywująco, zarówno na Wasiakową i jej wenę do pisania, jak i na mnie i moje ilustracje :)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz